Sasza trochę lepiej,ale cały czas się boję.Wetka jeszcze nie dzwoniła,odnośnie wyniku sekcji Nataszki,więc nie wiem z czym miałam do czynienia.Najbardziej sie boję ,że to mogło być pp.Mimo najwiekszej ostrozności,ten syf można przywlec do domu.A w domu mam jeszcze nie szczepioną Emi.
Strasznie mi szkoda Saszki,że biedny musi siedzieć w klatce w pomieszczeniu ,przy kotłowni.Żle to znosi.Ewidentnie brakuje mu siostrzyczki.

Do końca głaskał ją łapką,po główce,po ogonie,jakby chciał powiedzieć-,wstań ,nie odchodz,nie zostawiaj mnie
Dzisiaj cały czas miauczy ,na widok człowieka ,chciałby wyjść z klatki,prosi,ociera się .Jak go wyciągnę i trzymam na rękach,to tak się wtula we mnie ,całuje po twarzy ,rękach,ugniata,( nawet powietrze )Zjada dopiero jak wyjdę,bo woli pieszczoty od jedzenia

Serce mi pęka za każdym razem ,jak muszę wyjść od Niego
Ale nie mogę go zabrać na razie na górę,do domu
