sunshine pisze:Aaaa, to o taką zdradę chodziło

No, to niestey nie do końca tak jest
Od blisko miesiąca Misio jak już całkiem odżył, zmienił miejsce koczowania (ale stołowania to jakoś nadal nie

)
Miski stojące w moim pokoju opróżnia jeszcze przed moim przyjściem i biegusiem przenosi się piętro niżej.
Za dnia widuję go tylko wtedy jeśli sama tam zajrzę, albo jeśli mi go przyniosą kiedy za bardzo sie panoszy (a u mnie kocio i tak tylko wypatruje okazji by zwiać).
W zasadzie to on najbardziej przymila się do chłopaka, który tam pracuje, ale na DS u niego niego ma szans, bo dom jego rodziców już zakocony i zapsiony. A że jest odważny i namolny, to zdobył sympatię dziewczyny, która też w tym pokoju też pracuje.
Tylko, że te przenosiny nie wychodzą mu na dobre, bo zrobił się z niego straszy żebrak (pcha się do ludzkiego sniadania) i szwendaczek. Łazi po całym biurze i potrafi się uwalić wśród papierów na środku biurka, a niestety są u nas pokoje, do których nie powinien zaglądać.
Dzisiaj np. zanim ktokolwiek zdążył zareagować, zawędrował w odwiedziny do Dyrektora (niby taki słoniowaty, ale czasem dostaje mega przyspieszenia), no i ratowanie sytuacji spadło na mnie, bo nikt nie miał odwagi tam wejść i go poszukać
No i oczywiście, cichutki zazwyczaj kotecek przywitał mnie głosnym miau i wszystko się wydało

Na szczęscie szef
podłapał moje połajanki dla Misia i skończyło się na żartach

.