Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 05, 2012 17:02 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

anulao1 pisze:Dziewczyny, Wacusia miała robiony test na białaczkę (w klinice), ale pojawił się tylko minimalny, śladowy paseczek. Ja szczerze powiem musiałam się bardzo wpatrzeć, żeby go zobaczyć. Białaczkę stwierdził pierwszy wet u którego byłam i który dał mi do zrozumienia, że powinnam uśpić Wacusię. Dlatego też pojechałam do kliniki weterynaryjnej, gdzie badania trochę się różniły (były trochę lepsze). A ja nie wiem czy jest możliwe, żeby w przeciągu kilkunastu godzin badania mogły się poprawić. Teraz dzwoniłam do kliniki, ale nasza wetka będzie dopiero od 18. Wiem, że Wacusia od rana jest bez jedzenia, bo po 18 mają jej robić badanie krwi. Wet z którym rozmawiałam powiedział, że klinicznie Wacusia jest w dużo lepszej formie :D . Dowiedziałam się również, że antybiotyk, który ma podawany jest przeciwko pasożytom. Ma podobne działanie jak antybiotyk na babeszjozę. Jeśli badania się poprawią Wacusia będzie do zabrania. Być może będzie miała przepisane jeszcze jakieś leki. Jak tylko będę coś więcej wiedziała, napiszę.
Pozdrowionka dla wszystkich białaczkowców


pierwszy wet nie stwierdził bialaczki u Twojej koty, on sobie te białaczke wymyślił!. idąc tym tropem, w klinice drugiej zobaczyli pasek na teście.
Nie wiem po co robić następne badania krwi jeśli nie zrobili nic by wyniki poprawić.

Naciągają cię na kasę!!!!!!!! chyba że będą robili badania w kierunku babeszjozy. Musisz przypilnować. Tylko skad znowu ten pomysł?????? Chyba z koloru moczu, który , tak pisałaś wrócił do normy teraz.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto cze 05, 2012 19:09 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Asiu, niekoniecznie naciągają. U nas była podobna sytuacja, tzn. bardzo słaby pasek, którego ja nie widziałam, choć pani w laboratorium uparcie mi go pokazywała, rozlana krew na drugim teście i ledwo kreseczka widoczna. Wyniki oba wpisane jako słabo dodatnie (+/-). Trzeci test ujemny. W końcu PCR dodatni. A zwracam uwagę, że kot był bezobjawowy. Przed zrobieniem PCR łatwo było przyjąć, że poprzednie wyniki były fałszywie dodatnie lub błędnie odczytane, bo się druga pani w drugim labie zasugerowała.
Moim zdaniem jeśli anulao1 chce mieć pewność co do tej białaczki, powinna zrobić test PCR. I już nie powtarzać testów paskowych. Jasne, że to koszt, ale wiem po sobie - nie było nam potrzebne robienie dwóch kolejnych testów paskowych (to nerwy i stres kota i nasz), z których nic nie wynikało. Gdybym wtedy wiedziała to co teraz wiem, zrobiłabym od razu test PCR. I uważam, że po wyniku +/- lepiej jest zrobić PCR niż łudzić się, że kot białaczki nie ma i potem przeoczyć zwiastuny choroby.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 05, 2012 21:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

fiszka13 pisze:Asiu, niekoniecznie naciągają. U nas była podobna sytuacja, tzn. bardzo słaby pasek, którego ja nie widziałam, choć pani w laboratorium uparcie mi go pokazywała, rozlana krew na drugim teście i ledwo kreseczka widoczna. Wyniki oba wpisane jako słabo dodatnie (+/-). Trzeci test ujemny. W końcu PCR dodatni. A zwracam uwagę, że kot był bezobjawowy. Przed zrobieniem PCR łatwo było przyjąć, że poprzednie wyniki były fałszywie dodatnie lub błędnie odczytane, bo się druga pani w drugim labie zasugerowała.
Moim zdaniem jeśli anulao1 chce mieć pewność co do tej białaczki, powinna zrobić test PCR. I już nie powtarzać testów paskowych. Jasne, że to koszt, ale wiem po sobie - nie było nam potrzebne robienie dwóch kolejnych testów paskowych (to nerwy i stres kota i nasz), z których nic nie wynikało. Gdybym wtedy wiedziała to co teraz wiem, zrobiłabym od razu test PCR. I uważam, że po wyniku +/- lepiej jest zrobić PCR niż łudzić się, że kot białaczki nie ma i potem przeoczyć zwiastuny choroby.


tak Fiszka13, wszystko się zgadza Rozumiem , że kotka ma mieć robione badanie krwi- morfologie znowu i ewentualnie plus test paskowy. Co również uważam za bzdurę i naciąganie.
Nie wiem , może nie dostajemy dostatecznych informacji i przez to sposob leczenia kotki budzi dużo wątpliwości.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto cze 05, 2012 21:04 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Właśnie wróciłam z kliniki. Niestety Wacusia jeszcze została, ponieważ kiedy wet chciał jej pobrać krew do badania, tak się zestresowała, ze dostała ataku duszności i o mało co nie zeszła. Podali jej tlen, jakiś steryd i środek moczopędny. Pani wet stwierdziła, że na razie nie będą jej robić powtórnych badań, żeby jej dodatkowo nie stresować, bo to jest jej najmniej potrzebne. Po tych lekach Wacusia prawie wcale nie reagowała na mnie. leżała tylko biedna i nawet się nie podnosiła. A w ciągu dnia sama jadła, piła i chodziła po klatce. Kroplówki nawet już jej nie podają, bo nie ma sensu rozrzedzać krwi.
A jeśli chodzi o stwierdzenie białaczki, to pierwszy wet testów na białaczkę nie robił, tylko stwierdził ją na podstawie wyników badań które podałam wcześniej. Jutro rana będę dzwoniła, żeby się dowiedzieć jak się czuje. Mam nadzieję, ze jej się polepszy.
Mam jeszcze pytanie, ile kosztuje to badanie PCR i czy faktycznie jest takie pewne?
Pozdrowionka dla wszystkich białaczkowców.

anulao1

 
Posty: 16
Od: Sob cze 02, 2012 22:33

Post » Wto cze 05, 2012 21:10 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

anulao1 pisze:Właśnie wróciłam z kliniki. Niestety Wacusia jeszcze została, ponieważ kiedy wet chciał jej pobrać krew do badania, tak się zestresowała, ze dostała ataku duszności i o mało co nie zeszła. Podali jej tlen, jakiś steryd i środek moczopędny. Pani wet stwierdziła, że na razie nie będą jej robić powtórnych badań, żeby jej dodatkowo nie stresować, bo to jest jej najmniej potrzebne. Po tych lekach Wacusia prawie wcale nie reagowała na mnie. leżała tylko biedna i nawet się nie podnosiła. A w ciągu dnia sama jadła, piła i chodziła po klatce. Kroplówki nawet już jej nie podają, bo nie ma sensu rozrzedzać krwi.
A jeśli chodzi o stwierdzenie białaczki, to pierwszy wet testów na białaczkę nie robił, tylko stwierdził ją na podstawie wyników badań które podałam wcześniej. Jutro rana będę dzwoniła, żeby się dowiedzieć jak się czuje. Mam nadzieję, ze jej się polepszy.
Mam jeszcze pytanie, ile kosztuje to badanie PCR i czy faktycznie jest takie pewne?
Pozdrowionka dla wszystkich białaczkowców.

8O 8O 8O
nie robili testów...złe wyniki moga wskazywac na raczysko,skad ten tekst:białaczka?bez testów?pcr nie robili,to skad u licha wiadomo ,ze ma białaczkę.JASNOWIDZ stwierdził :evil:
Ja nie lubie takich wpisów,moze mam zły dzień,ale pierniczysz troche.Jesli kot ze stresu ma duszności,ledwo zipie w leczncy to jest oczywiste,ze nalezy go stamtad zabrac do domu,bo?stres zabija :!:
Dla mnie piszesz jakbys się z choinki urwała.... 8O
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto cze 05, 2012 21:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:
anulao1 pisze:Właśnie wróciłam z kliniki. Niestety Wacusia jeszcze została, ponieważ kiedy wet chciał jej pobrać krew do badania, tak się zestresowała, ze dostała ataku duszności i o mało co nie zeszła. Podali jej tlen, jakiś steryd i środek moczopędny. Pani wet stwierdziła, że na razie nie będą jej robić powtórnych badań, żeby jej dodatkowo nie stresować, bo to jest jej najmniej potrzebne. Po tych lekach Wacusia prawie wcale nie reagowała na mnie. leżała tylko biedna i nawet się nie podnosiła. A w ciągu dnia sama jadła, piła i chodziła po klatce. Kroplówki nawet już jej nie podają, bo nie ma sensu rozrzedzać krwi.
A jeśli chodzi o stwierdzenie białaczki, to pierwszy wet testów na białaczkę nie robił, tylko stwierdził ją na podstawie wyników badań które podałam wcześniej. Jutro rana będę dzwoniła, żeby się dowiedzieć jak się czuje. Mam nadzieję, ze jej się polepszy.
Mam jeszcze pytanie, ile kosztuje to badanie PCR i czy faktycznie jest takie pewne?
Pozdrowionka dla wszystkich białaczkowców.

8O 8O 8O
nie robili testów...złe wyniki moga wskazywac na raczysko,skad ten tekst:białaczka?bez testów?pcr nie robili,to skad u licha wiadomo ,ze ma białaczkę.JASNOWIDZ stwierdził :evil:
Ja nie lubie takich wpisów,moze mam zły dzień,ale pierniczysz troche.Jesli kot ze stresu ma duszności,ledwo zipie w leczncy to jest oczywiste,ze nalezy go stamtad zabrac do domu,bo?stres zabija :!:
Dla mnie piszesz jakbys się z choinki urwała.... 8O


też tak uważam!!!!!
nie może oddychac bo ODCHODZI, nie ma krwinek, nie ma tlenu. PŁUCA SIADAJĄ Czemu nie podadają jej sterydu, albumin, wit b? Nie wiem , nie rozumiesz co się dzieje z Twoją kotą?
To są tylko lekarze nie jacys Bóg wie kTO, ktorym nie możesz powiedzieć że nie walczą o twoją przyjaciółkę.
Cały dzien trzymali ją na czczo ...

"Pozdrowionka dla wszystkich białaczkowców" - i daj z tym spokój

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto cze 05, 2012 21:28 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

a transfuzja?

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto cze 05, 2012 21:44 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bożenko może i urwałam się z choinki, a może Ty masz zły dzień. Ja spotkałam się z tą chorobą dopiero w sobotę. Do tej pory nie wiedziałam nawet, że takie cholerstwo może dopaść moje koty, tym bardziej, że jeden ma 7 a drugi 8 lat i NIGDY mi nie chorowały. Co do Twojej sugestii odnośnie raczyska to była brana i taka ewentualność, ale wówczas powinny być powiększone węzły chłonne. U Wacusi są OK. Może jeszcze za mało mam wiadomości odnośnie białaczki (w porównaniu do Ciebie) ale dopiero od soboty siedzę i wertuję internet. Moze za rok też będę miała tyle wiedzy co Ty, ale niestety nikt nie rodzi się geniuszem. Jeśli chodzi o test na białaczkę to pisałam już że Wacusia miała robiony w klinice, na którym pokazał się śladowy pasek. Natomiast pierwszy wet stwierdził raka krwi na podstawie badań (bez testu). Na forum natomiast zarejestrowałam się, żeby się poradzić osób być może mądrzejszych ode mnie w tej kwestii.
Pozdrawiam

anulao1

 
Posty: 16
Od: Sob cze 02, 2012 22:33

Post » Wto cze 05, 2012 21:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

anulao1 pisze:Bożenko może i urwałam się z choinki, a może Ty masz zły dzień. Ja spotkałam się z tą chorobą dopiero w sobotę. Do tej pory nie wiedziałam nawet, że takie cholerstwo może dopaść moje koty, tym bardziej, że jeden ma 7 a drugi 8 lat i NIGDY mi nie chorowały. Co do Twojej sugestii odnośnie raczyska to była brana i taka ewentualność, ale wówczas powinny być powiększone węzły chłonne. U Wacusi są OK. Może jeszcze za mało mam wiadomości odnośnie białaczki (w porównaniu do Ciebie) ale dopiero od soboty siedzę i wertuję internet. Moze za rok też będę miała tyle wiedzy co Ty, ale niestety nikt nie rodzi się geniuszem. Jeśli chodzi o test na białaczkę to pisałam już że Wacusia miała robiony w klinice, na którym pokazał się śladowy pasek. Natomiast pierwszy wet stwierdził raka krwi na podstawie badań (bez testu). Na forum natomiast zarejestrowałam się, żeby się poradzić osób być może mądrzejszych ode mnie w tej kwestii.
Pozdrawiam



Wiesz ja przez "mądrosc'wetów mam piejkło w domu.Ja moze i głupia byłam,ale lekarze powinni wiedziec co robia.Gdybym wiedziała,ze moje koty zakaza się białaczka mimo szczepienia nigdy bym do tego nie dopusciła.
Ale nadal nie rozumiem dwóch rzeczy:
1)Czy TWÓJ KOT MIAŁA ZROBIONY TEST NA BIAŁACZKĘ :?: :?: :?: :?: :?: :?: I jaki wynik :?: :?: :?: :?:
2)Podejrzenie nowotworu :?: chłoniaka?jesli tak to jakie badanie miał robione,usg-było?
Pisałas,ze jedziesz po kota,bo juz jest ok,i co :?: :?: :?: I nie jest juz ok?Moja kotka Kizia taki ma stres,ze traci przytomnosc powodujac tym szkody na własnym zdrowiu.Dlatego jest w domu...
Tak teraz to pewna jestem,ze z choinki się urwałas,bo:
Zapisałas sie na tym watku szukajac jakichs wskazówek,pomocy.Dostalas je i według mnie je lekcewazysz.Ja specjalistka od białaczki nie jestem,ale tak sprzeczne info moga dac wiele do myslenia...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto cze 05, 2012 22:18 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

1. Kot miał robiony test w klinice, na którym pojawił się śladowy pasek. Na podstawie tego i na podstawie badań postawiono diagnozę - ma białaczkę.
2. usg nie było. wetka "obmacała" tylko dokładnie kotka.
Właśnie dlatego, że nie było dziś ok, Wacusia została jeszcze na noc, bo podali jej leki. Jutro po nią jadę i zabieram do domu. Będzie brałą leki doustnie. A jeśli chodzi o rady które dostaję, to raz, żeby kota nie zabierać z kliniki z takimi wynikami a dwa, żeby go zabrać do domu. Już się w tym zaczynam gubić. Może za dużo emocji. Natomiast jeśli chodzi o badania krwi, to miały być zrobione kontrolnie, żeby sprawdzić czy przypadkiem się nie pogarszają (powtórnego testu na białaczkę już nie miała mieć robionego)

anulao1

 
Posty: 16
Od: Sob cze 02, 2012 22:33

Post » Wto cze 05, 2012 22:26 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

anulao1 pisze:1. Kot miał robiony test w klinice, na którym pojawił się śladowy pasek. Na podstawie tego i na podstawie badań postawiono diagnozę - ma białaczkę.
2. usg nie było. wetka "obmacała" tylko dokładnie kotka.
Właśnie dlatego, że nie było dziś ok, Wacusia została jeszcze na noc, bo podali jej leki. Jutro po nią jadę i zabieram do domu. Będzie brałą leki doustnie. A jeśli chodzi o rady które dostaję, to raz, żeby kota nie zabierać z kliniki z takimi wynikami a dwa, żeby go zabrać do domu. Już się w tym zaczynam gubić. Może za dużo emocji. Natomiast jeśli chodzi o badania krwi, to miały być zrobione kontrolnie, żeby sprawdzić czy przypadkiem się nie pogarszają (powtórnego testu na białaczkę już nie miała mieć robionego)

No to skoro ma taka super opieke,to o co chodzi?o jakie rady?napisałysmy co uwazamy,a po odczycie wyników asia2 podpowiedziała transfuzje..dlaczego?bo sie zna :?: bo miala ciezkie przypadki?kilka kotów bialaczkowych uratowała....bo to nie bajka,tylko real?My tu powaznie traktujemy jakies rady....moga uratowac naszym kotom życie.... :?:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto cze 05, 2012 22:28 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

anulao1 poradzilaś się tych trochę mądrzejszych od Ciebie w kwestii bialaczki kotów i co zrobilaś z tym?
twoja kota odchodzi a ja wypisuje do Ciebie i szlag mnie trafia bo każdego kota kocham jak swojego. Co robią weci żeby kota żyła? Co dostawała aby poprawic morfologie? Była głodzona by zrobic badanie krwi , drugie , po co? A Ty co z tego co np. ja napisałam zaproponowałaś lekarzom?
Ja sobie robię poważny problem emocjonalny bo zależy mi na Twojej kotce i kombinuje co można zrobic , choc nie jestem wetem i nie jestem Właścicielka kota a Ty wdajesz się w przepychanki słowne z Bożeną bo napisała że się z choinki urwałaś!
Proszę, rusz się dziewczyno i pogoń wetów by ratowali Twoją kotę. Nie należy wszystkim lekarzom ufać bezgranicznie. i najwyżej krzywo na ciebie spojrzą ale kotka będzie żyła.

moje rady:
-teraz transfuzja bo inaczej kota odejdzie. Jęsli się myle to byłoby super
-przed transfuzją wit z grupy B, albuminy, glukoza, elektrolity, steryd
ale na cito!!!!

moje pytanie na koniec bo ja już nie dam rady w ty siedziec;
jakie leki dostaniesz do domu by podawać kotce?
Ostatnio edytowano Wto cze 05, 2012 23:10 przez asia2, łącznie edytowano 1 raz

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto cze 05, 2012 22:31 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

asia2 pisze:anulao1 poradzilaś się tych trochę mądrzejszych od Ciebie w kwestii bialaczki kotów i co zrobilaś z tym?

jakie leki dostaniesz do domu by podawać kotce?



takie dostanie leki do domu:tabletki :twisted:


spoko:przepraszam....
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto cze 05, 2012 23:11 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:
asia2 pisze:anulao1 poradzilaś się tych trochę mądrzejszych od Ciebie w kwestii bialaczki kotów i co zrobilaś z tym?

jakie leki dostaniesz do domu by podawać kotce?



takie dostanie leki do domu:tabletki :twisted:


spoko:przepraszam....


wiesz Bożena , nie dziwie się. Nerwy puszczają z troski o kotke.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Śro cze 06, 2012 9:39 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Może faktycznie bez sensu były te przepychanki słowne z Bożeną. Sorki, ale to wszystko adrenalina, stres i obawa o mojego kotka. Miałam nadzieję, że jak drugi wet zajął się leczeniem i nie skazał Wacusi od razy na śmierć to był duży plus. Tym bardziej, że już była duża poprawa.
Jeśli chodzi o powtórzenie badań, to chciałam sprawdzić, czy to leczenie przynosi jakieś efekty i przede wszystkim czy idą w dobrym kierunku. Dowiedziałam się jaki antybiotyk jest podawany - oxywet. Ma też podawane witaminy. Zasugerowałam, czy w takiej sytuacji jaka się zdarzyła wczoraj nie powinni jej podać jakichś sterydów. Wet na to, że sterydy obniżają odporność organizmu. A ona i tak na chwilę obecną jest osłabiona. Sterydy działają chwilowo ale potem wyrządzają wiele szkód. Glukozę miała podawaną w kroplówce. Poza tym jeśli chodzi o sposób leczenia każą mi kontaktować się z wetką która nas przyjmowała. Ona wydaje dyspozycja co do leczenia.
Mam pytanie, czy zna ktoś może jakiegoś dobrego weta na Tarchominie w Warszawie??????? Może za trzecim razem trafię na dobrego weta.
Chociaż jak dowiadywałam się wśród znajomych, to klinika w której jest Wacusia cieszy się dobrą opinią.

anulao1

 
Posty: 16
Od: Sob cze 02, 2012 22:33

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 105 gości