» Pon sie 09, 2010 9:07
Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż.
Wrócilam wczoraj w nocy, bo przez przypadek stałam sie świadkiem, tych co włamuja się na dzialki , dewastuja i kradna. Co gorsze pomaga im babka od haskich.Nie miałam wczoraj telefonu, bo jak na złość zapomniałam.Miałam bardzo złe przeczucia. zamknełam sie z kotami w altance i czekałam co sie wydarzy. Byłam u znajomego obok z prosba o pomoc ale niestety....byl juz rozebrany i leżał w lożku. Wyszedl tylko zeby mi to powiedzieć. Nie wyobrażam sobie, zeby tak zareagował moj Maż, gdyby jakaś kobieta w srodku nocy zwrócila sie do niego o pomoc. W ciagu dwóch sekund by sie ubrał.Byłam też u Dziewczyn, ale juz spały. Trudno.Siedziałam z Myszka, Zuzia i Nikusiem jak na szpilkach. Sama w srodku nocy. Pozamykałam furtkę, schowałam rower. Nawet nie wiedzialam która godzina.Normalnie bałam sie wyjsć i wszystko zostawic.Wjeżdzalam własnie na działki i widzę jak trzech wyrywa jakaś dechę i leci z jakaś baba na działki. Tak sie wytraszyłam o koty bo wiedziałam ze czekaja przy bramie. W między czasie wyleciały dwa koty, którym daję z brzegu. Oparłam rower szybko im nakładam i chce lecieć, zeby zobaczyc, co sie tam dzieje.Rower nie ma nożki, wywraca mi sie jak na złość i jedzenie laduje na ziemi. Zbieram to co daje rade i lece. Pierwsze co to widzę Diane siedzaca pod samochodem. Kotka nie chce do mnie wyjsć. Zawsze wybiega. Siedzi dalej. Kiedy wychodzi widzę ze idzie powoli jakby miala problem z chodzeniem. Za chwilę z słysze na alejce rumor, brzęk tłuczonego szkla, hałas.Patrze, a ktoś świeci latarką na alejce. Zaczynam krzyczeć i pytać co tam sie dzieje? Bo dzwonię na Policje.Rumor dalej.Nagle widze idzie ta od haskich i cos mi bełkocze ze szukaja drogi takiej a takiej. Ona im wytłumaczyła ale zabładzili. Jak mogli zablądzić, skoro to w zupelnie odwrotnym kierunku?Po chwili lezie jeden, udaje pijanego i pyta mnie o droge. Rumor nadal trwa. Pytam go czy ma tu dzialke i co tutaj robi. Tak owszem ma jego mama i babcia. Pytam o numer.Za chwile ida pozostali. Mają psa. Duzy kundel.Udaja ze szukaja drogi. Też udaja pijanych.Ta od haskich mowi ,ze im pokaże droge. A wiem ze byla z nimi bo widzialam jak szli w kierunku dzialek, a potem im swiecila latarka i jak zaczelam krzyczec to słyszalam jak do nich gada "i po robocie"Narobilam zadymy i poszli.Najbardziej zal mi Diany. Albo ja uderzyli deska albo ten pies ja dopadł.Tak sie mnie wczoraj bała. Nie chciala jeśc. Nie mogłam dobiec szybciej, bo jedzenie mi sie wywaliło razem z tym rowerem. To koszmar bez tej nóżki. A jeszcze srubę gdzieś zgubilam ,jak mi sie ten rower wywrócił, która przytrzymuje błotnik.Na działce siedzialam ponad dwie godziny.Wracam patrze leci duzy pies. Zaczelam go gonic, zeby nie szedl w kierunku dzialek, tylko sie wrócil skad przyszedł. Patrzę zza winkla wychodzi mi chłopak. Pytam czy to jego pies, bo go pogoniłam własnie.Zaczal mnie przepraszać za tego psa. Ja patrze a to ten sam z tej trójki, co rzadzil na działkach. Jade dalej. Ale cos mnie tknęło. Patrze zza winkla wychodzi drugi i ida w kierunku działek. No nie wytrzymalam. Mialam wrazenie ze czekaja gdzieś w krzakach az odjade i sie nie mylilam. Moze ona im powiedziala ze karmie koty a potem wracam. Coś mnie wzielo ,bo juz mialam tego dosyć. Bylam głodna . Mialam mokre buty, bo wcześniej u Bartusia w piwnicy wpadłam w wode po kostki, koty na mnie czekaja w domu,a tu takie coś!!!Wracam i pytam co tu jest grane? bo dzwonie na Policje.Oni ze własnie wracają z meczu i Pogoń wygrała i takie tam. Normalnie myślałam ze mnie zczyści do konca. Pytam gdzie ten trzeci kolega co z nimi był?Zaczeli udawać wariata.Oni swoje, ja swoje. Mówie ze dzwonie na Policje, bo mam dosyc.Tam sie wytlumacza co robia.To ten jeden ,ze spada do domu.Zaczelam im mowić, że nie mozna wchodzić, niszczyc ludziom ich cieżkiej pracy. Wymysliłam nawet, ze przez to ze mi ktoś wlazł oberwać gruszki musialam wymieniać całe ogrodzenie, za które musialam drogo zaplacić, bo zaczeli cos brzeczec ze oni tylko po jablka i gruszki. Prawie udało mi sie cokolwiek im wytłumaczyć a zza winkla idzie ten trzeci i targa jakieś kable.Wiec mówie " jest i kolega!!!"Naturalnie wszyscy byli trzezwi. Czyli złom kradna.Ja rozumiem ze jest cieżka sytuacja. Dzieciaki chca na piwo, czy fajki zarobić. Ale cholera....tyle czasu zmarnowałam i nerwow.Wiosna ktoś mi sie probowal do altanki włamać. Dobrze ze zamek mocny.Ogrodzenie musieliśmy naprawiać po zimie.Boje sie o koty. Chodzą z psem. No kurcze normalnie......!!!!!
Ostatnio edytowano Pon sie 09, 2010 12:19 przez
iza71koty, łącznie edytowano 1 raz