Przed chwilą miałam w domu kocią akcję,taką która dowodzi ze Bojkot zupełnie doszedł do siebie,po zapaleniu dziąseł śladu nie ma i czuje sie znakomicie a może nawet lepiej:
Sprzątałam rezydencję Saszy,całą,gruntownie,bo już trzeba,a poza tym Sasza dzisiaj pomylił koc z kuwetą,więc pilnie trzeba było.Posprzątałam,pomyłam,pogłaskałam kocurka,potem wziełam brudny kocyk i przechodząc przez przed pokój zaniosłam go do łazienki.Pranie za chwile miało się skończyć,więc kocyk położyłam przed pralka na podłodze i zamknełam drzwi.Normalnie chowam zabrudzone czy nieciekawie pachnące koce do worka i tak czekają na kolej pobycia w pralce,ale tym razem pralka już wirowała,więc chwila moment i zapakuję kocyk do prania.
Ja w tym czasie sprzątałam pozostałe kuwety.
Bojkot chyba wkurzył się na ten zapach w mieszkaniu,prawdopodobnie wyczuł wyjątkowo mocno niekastrowanego kocura i zaczał atakować inne koty,te jego ataki nie sa już tak spektakularne jak kiedyś,kiedy to wespół w zespół z Kubą,zapędzali delikwenta w czarny kąt i tam we dwóch dawali mu popalić,być moze Bojkot jeszcze nie nabrał formy,byc moze brak kompletnego(delikatnie ujmując)uzębienia i na pewno brak współpracy ze strony Kuby,sprawił ze ani Bayer,ani Forest jakos szczególnie się nie przestraszyli,ale widziałam w Bojku tą jego dawną zacietosć i w ogóle taki groźny kurtka był
