w domu mamy ostrą calciwiroze- Jurand choruje ( nie chodzi praktycznie już wcale, gorączka 40,8 stopnia, nadżerka w pysiu)


chłopaki są izolowane, nigdy się jeszcze nie widzieli i pewnie nie prędko to nastąpi,
ja za każdym razem myje się, dezynfekuje ręce ale bo je się strasznie o oba maluszki
Ozi dziś ładnie zjadł pasztecik recovery, siusia ładnie.
Dziś w nocy był nawet spokojny, za to rano znowu bardzo płakała na ręce, chyba zrobię sobie jakieś nosidełko i będę go nosić jak małpa swoje dzieci