Tadam:
1) Kocięta z mamą u Mary na DT (tym najpilniej szukamy domków)
Kotka młoda, nie ma jeszcze roku, w przyszłym tyg sterylizowana. Sama wychowała się w piwnicy, kiedy młode zaczęły wychodzić na zewnątrz poproszono mnie o pomoc. Mamusia to Gonia, biało-bury kocurek - Bykuś (roboczo), czarny kocurek Leopold i bura koteczka - Milka

Więcej zdjęćKotkę czeka sterylizacja po łikendzie, maluchy szczepienie i są gotowe do adopcji.
2) Piksi została przyniesiona w zeszły piątek półprzytomna z jednym młodym. Państwo wyjeżdżali na komunię świętą i chcieli ją uśpić, bo od trzech dni rodziła... Pachniał gnijącym mięsem... Spytałam tylko czy jest dzika (miała tolerować tylko ich) i czy zależy im na niej. Nie bardzo, wiec kotkę przejęła Fundacja. Na cito został wykonany zabieg (kotka musiała się męczyć zdecydowanie dłużej, doszło do rozległej martwicy mięśnia macicy, baliśmy się o zapalenie otrzewnej) i podjęliśmy leczenie. Na następny dzień to nie był ten sam kot. Apetyt dopisywał, z chęcią zajęła się swoją jedynaczką i jak się okazało jest bardzo miziasta i proludzka. Do kotki wczoraj dołączyło pięć innych kocich noworodków, porzuconych przez matkę, jeszcze mokrych. Piksi zajęła się nimi od razu
Piksi ma około ośmiu miesięcy, maluchy do adopcji pod koniec czerwa.
Więcej zdjęć Piksi3)Sysia biegała jak obłąkana po hurtowni z ciuchami, a pracujące tam babki biły ją miotłą. Świadkiem tego zdarzenia była Alina, która nagadała owym paniom co myśli na temat takiego postępowania, zabrała kotki i mi ją przywiozła

Kotka zakatarzona, z wyłysieniami i wychudzona. A przede wszystkim najwyraźniej niedawno karmiąca, powoli zaczynało się zapalenie piersi. Nakarmiłyśmy ją i pojechałyśmy szukać kociąt. Byłyśmy pod hurtownią trzykrotnie za każdym razem kota nie chciała szukać młodych tylko się z nami głaskać i lazła z miaukiem za nami do auta, więc w końcu poddałyśmy się sądząc że straciła w jakiś sposób miot, skoro go nie szuka.
Tego samego dnia zadzwoniła jedna z karmicielek, że dzieciaki przyniosły jej maleńkie kocięta. Pojechałam po nie i stwierdziłam, że podrzucę Sysi i zobaczymy jak się zachowa. Sysia od razu się nimi zajęła, mimo że maluchy mają około 3-4 tygodni. Nawet przez myśl mi przemknęło czy to nie ten jej utracony miot, może dzieciaki go znalazły i jej podebrały jak była gdzieś zdobywać jedzonko. Ale to chyba zbyt duży zbieg okoliczności byłby
Sysia ma troszkę ponad rok, maluchy (Blu i Łajka) do adopcji będą gotowe pod koniec maja.
Więcej zdjęć Sysi, Blu i Łajki4) Bura, dorosła koteczka (około roku). Przybłąkała się do właścicieli moich pacjentów i nie chce odejść z ich ogródka. Kotka spokojna, choć przestraszona, zdrowiutka. Bardzo proludzka i wychudzona. Państwo się nią zajmą do końca przyszłego tygodnia, a potem ja ją wezmę na tymczas, po okresie kwarantanny. No chyba, że znajdzie się ktoś kto by mógł ją przejąć

I pomóżcie wymyśleć jej imię, bo inwencja mi siadła. Na razie roboczo ma Madi.
Więcej zdjęć Madi5) Trzy kocięta, które Pań zgodził się nie utopić na rzecz sterylki ich matki i ciotki.
Nie mam zdjęć, będą na dniach, ale:
* biało-rudy kocurek
* kotka szylkretka
* biało-czarny kocurek (chyba, chyba)
Pilnie dla nich będą szukać tymczasu, bo przez Piksi nie mam ich gdzie wsadzić. Odbieram je pod koniec maja, będa miały wtedy 7tyg.