Kochani...
Bardzo się cieszę ze szczęścia Zosi...
U mnie niestety sytuacja niewesoła...
Mila ma często ataki... Powiem szczerze, że mam straszne wyrzuty, że wzięłam Bąbla, bo wszystko się zaczęło od jego przyjazdu...
On, biedak, potrzebuje towarzystwa i nie rozumie, że Mila dostaje apopleksji jak ktokolwiek ją dotknie.
Niestety, Bąbel nie może być izolowany, bo strasznie płacze i chce się uwolnić... Izoluję zatem Milę a także Mućkę (obencie najstarszą kotkę, która dostaje histerii i znaczy teren)... Niestety w ubiegłym tygodniu Rafał nie był w domu nawet w sobotę... co mnie jeszcze bardziej rozżaliło... Udało mu się dojechać żeby o 21.00 przekazać graty co miały jechać do Szczytna. Udało mu się przejąć koteczkę ze Stalowej Woli i dowieźć do DS... po czym znowu wyjeżdżał i nie mógł mi pomóc w transporcie kociastych do weta....
a ja, jak wiadomo, poza Wa-wą... a nie mam zaufania do żadnych wetów z tej strony Wa-wy.
W związku z powyższym nie pojechałam z Bąblem na kontrolę, bo Mila była ważniejsza
Martwię się też, czy Bąble był w ogóle szczepiony.
Nie ma o tym śladu ani w lecznicy w Olsztynie, ani w Szczytnie...
Może to nie największy problem, ale w obecnej sytuacji... także dla mnie powód do zmartwienia.
Bardzo dziękuję saintpaulii, która złożona chorobą szybciutko napisała mi tekścik do ogłoszeń...
Ja dopisałam ze 2 zdania. Powiem szczerze, że nie mam koncepcji ani idei...
Ale profilaktycznie wrzuciłam już na 3 portale.
Będę kontynuować.
Zmieniłam mu imię na Gaston, bo narzeczony mojej koleżanki wspomniał, że wygląda identycznie jak jego kot z dzieciństwa o takim właśnie imieniu.
A ponieważ ja chyba już ze 3 razy wstawiałam ogłoszenia dla Bąbla jak jeszcze był u Basi i...nic...
Prawdą jest, że Basia być może nie zawsze odbierała telefony...
ale jakoś tak mówiła, nawet w niedzielę gdy widziałyśmy się ostatni raz, że Bąbel jest brzydki...
a on przecież jest elegancki, bardzo przyajcielski dla ludzi i zwierząt...
tylko ja jestem dooopowatą opiekunką...
Jeśli coś wam przyjdzie do głowy, chętnie uwzględnie, bo ogłoszenie za bardzo jęczące (chyba

)
Na razie wysłam bele jak, żeby jakoś zacząć...
Smutek nie pokona szalonego Gastona
Jestem Gaston, młody chłopak, może mógłbyś mnie pokochać?
Gaston to około roczny kotek o bardzo eleganckim umaszczeniu, w czarnym garniturku z białym żabotem i białymi getrami. Jest długaśny i szczuplutki i ma niespożytą energię.
Gastonek spotkał na swojej drodze wielu dobrych ludzi, ale wciąż nie może odnaleźć tego jedynego człowieka, który pokocha go na zawsze. Został uratowany, jako maleńkie kocie dziecko przez cudowną osobę. Do niedawna miał u niej swój dom tymczasowy, w którym czekał na adopcję.
Spędzał tam czas na zabawach i szaleństwach z innymi kotami, na pieszczotach pod czułą ręką Dużej. Wszystko układało się pomyślnie. Niestety okrutny los zesłał na Dużą chorobą, a potem zabrał ją.
Gastonowi zawalił się cały świat. Zabrano mu kochającego człowieka, niestety musiał się też rozstać z kocimi kolegami, które los rzucił w różne strony świata. Stracił jedyne miejsce, które mógł nazywać domem.
Bąbel ma nowy dom tymczasowy. I chociaż jest tu otoczony troską i uwagą, to nie jest dla niego dobre miejsce. Starsze i chore koty rezydenci nie akceptują młodzieńca, który mimo wszystko lgnie do nich i marzy o wspólnej zabawie. Opiekunka nie może mu poświęcić tyle uwagi, ile dostałby w prawdziwym domu. Bo Bąbel kocha ludzi, potrzebuje przytulania, głaskania, czułości. Teraz dzielnie godzi się z sytuacją, ale w jego urokliwych oczkach często gości smutek.
Gaston potrzebuje domu chętnie z innym młodym kotem. Niekoniecznie jednym. Szuka domku, który z radością przyjmie jego pomysłowość, energię i który pozwoli się temu dzieciakowi wyszumieć w bezpiecznych warunkach. Nie wykazuje żadnej agresji w stosunku do innych kotów a wręcz przeciwnie jest nimi żywo zainteresowany. Chętnie przytula się do człowieka i nie zapomina o włączeniu mruczando-traktorka. Nie lubi samotności, zamknięty w oddzielnym pokoju potrafi nacisnąć klamkę i otworzyć drzwi w poszukiwaniu towarzystwa. Nie wykazuje agresji ani paniki przy zabiegach pielęgnacyjnych. Uwielbia myszki, piłeczki filcowe, doskonale korzysta z drapaka i bezbłędnie trafia do kuwety.
Gaston czeka na prawdziwy kochający dom. Bo dom tymczasowy to nie jest prawdziwy dom. Proszę pokochaj Gastona i spraw by uwierzył, że człowiek to samo dobro.
Istnieje możliwość dowozu kota (do uzgodnienia).Obowiązuje umowa adopcyjna!
Kontakt:
Przepraszam za jęki, ale jak świnka morks kręce się w kółeczko między chorobami ludzkimi a zwierzowymi i rodzinnymi kłopociskami... i nie mogę się zresetować...
Marzę o tym, żeby ktoś zajął się tym wszystkim a ja pojechałabym sobie prosto w błoto... meksykańskich wiosek...