Futra obsłużone i mogę sobie wreszcie posiedzieć przed kompem.
Dzisiaj dotarła kolejna paczka z Zooplusa z żarełkiem.
Jestem wredna, ale ograniczyłam mokre u małych i teraz jedzą go tylko raz dziennie, a reszta posiłków to chrupki (tylko Karolinka, Tysia i Tosia dostają mokre jeszcze rano i czasem w ciągu dnia).
Tylko maluchy zjadają dziennie dziesięć puszeczek, czyli kilogram mokrego, a są przecież jeszcze starsi, którym też od czasu do czasu należy się coś dobrego, a przy dwóch posiłkach mokrych dziennie wychodziło tego dwa razy więcej
Napadu na bank nie zrobię, więc pozostało ograniczenie wydatków -niestety
Na razie nie widzę, aby maluchy były szczególnie poruszone brakiem mokrego jedzonka na śniadanie i zjadają to co jest, czyli suche.
W dzisiejszej paczce przyjechały nie tylko paszteciki (pod kontem Karolki) ale też i kawałeczki mięska w sosiku i to maluchy dostały wieczorem.
Obawiałam się jak zareaguje Karolina, ale po chwili wahania zjadła całą porcję (z niewielką pomocą i podawaniem końcówki na łyżce), a potem nawet wylizała miseczkę
Mam wrażenie, że ostatnio samopoczucie Karoliny jest naprawdę najlepsze z całego okresu pobytu u nas -oby tak było jak najdłużej
Dla odmiany Tercet zjadł tylko odrobinę i nawet głaskanie po doopce nie pomogło, takie jedzonko jest bee
Ma w klatce miskę z chrupkami, więc będzie musiał się zadowolić tym.
Podawanie chłopakowi leków, smarowanie i kąpiele to teraz już nie walka z przestraszonym kocurkiem, ale "walka" z tulącym się i proszącym o głaskanie kociakiem

.
Przy okazji:
czy może ktoś z Podczytywaczy ma niepotrzebny zapas maści p/grzybom Lamisilat lub tańszych odpowiedników, byle substancją czynną było Terbinafini hydrachloridum???Przyjmę każdą ilość, bo jedna tubka wystarcza na 3-4 dni (pomimo smarowania kota tylko raz dziennie)
Rudy ma na szyi paskudne strupy, które wciąż rozdrapuje, ale część ranek wygląda chyba trochę lepiej.
Tysia i Takt dostają Unidox, bo kichają na potęgę.
Bajka i Tara wciąż biorą swoje porcje leków, a w sobotę rano Tż jedzie z Tarą na kontrolne badanie krwi i wtedy okaże się co dalej .
Reszta stada kicha tylko sporadycznie, więc na razie nie budzi to mojego niepokoju.
W mieszkaniu wciąż chłodno, grzejnik w kuchni pracuje non stop, a w pokoju tylko w południe na chwilę Tż otwiera jedno okno, pozostałe zaklejone na amen.
O dziwo osiemnaście futer na 37 m2, a dzięki krytym kuwetom, pomimo zamkniętych okien kotów się nie czuje, tylko moje uczulenie odzywa się mocniej
(ale niedługo wizyta u alergologa, więc damy radę
).