Ja NIE CHCE zyc w ciaglym poczuciu winy. A z tego co tu czytam, wynika, ze powinnam. Przygarnelam 5 zwierzakow (2 psy i 3 koty) - wszystkie z najrozniejszych bied. Mialam prace, i chociaz nigdy nie nalezalam do wysoko zarabiajacych, to na normalna opieke nad stadkiem starczalo. Wydawalo sie ze mam szanse spokojnie przepracowac do wczesniejszej emerytury, a potem, poniewaz sil mi jeszcze nie brak, to cos dorobie - i bedzie nadal dobrze.Koty byly dluzszy czas byly karmione royalkiem - i sluzylo im. A 2 miesiace temu nagle prace stracilam - pada firma gdzie pracowalam. Mam zasilek, cos tam prywatnie dorabiam nie wstydzac sie zadnej pracy (np. sprzatam), mama staruszka z ktora mieszkam ma rente po ojcu. Na zycie starczy. Ale ludzko-zwierzece poglowie u mnie wynosi sztuk siedem, z czego trzy wymagaja stalego, intensywnego leczenia (mama z racji wieku, suczka Muffinka z racji tych samych oraz astmatyczka Okruszka. Lecze). Na szczescie u weta jestem stala klientka i nie bierze duzo, leki w miare tanie, leki mamy baaardzo drogie... No i trzeba jeszcze karmic. I tu czytam, i to nie w jednym watku, ze tylko karmy z gornej polki, ze tylko te najlepsze... ja rozumiem... ale co lepiej - karmic tansza karma i dac dom oraz leczenie, czy moze wyrzucic???? - bez sensu. Ktos powie - trzeba przygarniajac pomyslec - jasne. Ale nie da sie przewidziec calej przyszlosci. A szczegolnie w tych czasach. Tak naprawde to chyba kazdemu takie rzeczy groza - utrata pracy, niewyplacalnosc firmy itd. To co - moze nikt nie powinien wogole zwierzat przygarniac?
Przepraszam, za duzo emocji, ale... ja i tak glowkuje wciaz zeby bylo dobrze, i nie czuje sie winna ze mnie taka sytuacja dotknela. Zreszta - wcale nie najgorsza. Chodzi tylko o to karmienie. Daje im sucha odklaczajaca purina - w sklepiku nie tak daleko znalazlam najtansza - po 12 zl. I daje im troche puszek whiskasa - przyznaje sie. A co mam dawac? Probowalam animonde w podobnej cenie - nie chcialy. Niemieckiego felixa chetnie - ale wtedy to chyba w drugiej czesci miesiaca musialy wcale nie jesc.
Ech, trudne to wszystko. Przepraszam, tak mi sie zebralo. Daje sobie rade, wcale nie najgorzej, ale .... no wlasnie... wychodzi na to ze powinnam czuc sie winna - nie chce
