Dziasiaj rano zmarła. Byłą poprawa, ale okazało się, że organizm Krysi nie dał rady. W środę jest pogrzeb.
Pozostał Hubert, który obiecał, że zajmie się kotami. Tylko prosi o pomoc w karmie i finansach na benzynę, zeby mógł tam dojeżdżać. Chciałabym, żeby koty Krysi objęła pod opiekę jakaś fundacja lub stowarzyszenie, jest coś takiego w Chojnicach, we wtorek na spotkaniu porozmawia o tym pani Basia, kierowniczka chojnickiego schroniska. Ja też się będę rozglądać, może uda się, bo koty pod opieką formalną będą bezpieczniejsze.
Wiecie co, nie zawsze zgadzałam się z Krysią, czasem jej nie ufałam, ale nie da się ukryć, że ona kochała te koty,wiele dla nich zrobiła i wiele im poświęciła. I źle mi z tym, że one nie mają już nikogo, kto je kocha. Krysia pewnie jest już w kocim raju i czeka na te, które tu zostały, a które za jakiś czas do niej dołączą.
Krysiu, wybacz mi wszystko, co było nie tak. Postaram się dbać o Twoje kochane koty na tyle, na ile dam radę. Żegnaj, Kochana.

