
Lucyna był u weta no i okazało się, że ma chore uszeńka. Wcześniej widziałam, że coś mu się tam dzieje, dlatego pojechaliśmy na przegląd, ale nie myślałam, że to takie.... buuuu

Jedno uszko Lucka jest zabrudzone i z tego względu czyścimy co dzień i oczywiście zakraplamy, natomiast drugiemu daliśmy spokój (z polecenie weta), ponieważ jest tam nadżerka

Tyle krwi mu z tego uszka wyleciała,że nawet nie dało się zobaczyć co jest w środku! Dopiero po kilku tamowaniach, myciach itp. straszne!!! Mówię Wam, jak kocik zaczął trząść główką to krew pryskała na mnie i weta. Wczoraj czytałam gdzieś, że z takiego czegoś może się zrobić ucho kalafiorowe

Tak więc na razie leczymy jedno, drygie odpoczywa po totalnym wyczyszczeniu. W Środę jedziemy do kontroli i zobaczymy co dalej z tym uszkiem.
Oprócz tego Lucek dostaje jeszcze tabletki na zapalenie dziąseł - niestety po wyczyszczeniu ząbków to dalej się utrzymuje, chociaż Lucek coraz częściej swoich kiełków używa

Oczywiścei podróż do weta była ciężka... Pisałam o tym w jednym wcześniejszym poście - mieliśmy jechać autobusem, ale jednak jechaliśmy samochodem. Prawdę mówiąc to wielkie szczęście, bo w czasie jazdy zrobił siku i kupke.... zgadnijcie gdzie.... do kontenerka (no ale na usprawiedliwienie kotucha dodam, że to była jego pora

A ja... no cóż... jestem uzależniona od kupowania książek o kotach i z kotami.... W ciągu ostatniego miesiąca (chyba) kupiłam z siedem w merlinie), a tak to za każdym razem jak jestem e Katowicach to sobie ze dwie kupię... W empiku już zabrakło tytułów, więc kupiłam na wyprzedaży książkę z 98r, to nawet nie taka stara, ale bardzo fajna - tylko zdjęcia strasznie drastyczne (kotki chore na różne różności, cierpiące - szok

No i co mam zrobić? Och te kotuchy....