Poszłam nakarmić rano koty w Hiltonie (pomieszczenie w bloku przystowowane dla tymczasiaków). Śpieszyłam się do pracy. Między karmieniem kociastych i miziankami przypomniałam sobie o wyładowanej komórce i braku ładowarki - wysłałam po nią TŻa, który niecierpliwie przebierał nóżkami w drzwiach przypominając mi co 5 sekund, że musimy jechać.
Dosyć długo go nie było.
W końcu wrócił... z dużą doniczką w rękach

"To chyba stąd uciekło?"
Nie uciekło.
Z doniczki próbowało się wygramolić... coś... oblepione całe pajęczynami, ropiejące, śmierdzące i głośno miauczące.
"No bo spotkałem sąsiadkę po drodze, i powiedziała, że coś bardzo miauczy pod schodami i że chyba stąd uciekło... zabrałem w doniczce, bo tam wlazło i gryźć próbowało, jak chciałem wyciągnąć..."
Dałam Podschodkowi jeść, szybko skończyłam sprzątanie i zapakowaliśmy się z małym do weta.
Dopiero tam się okazało w jak fatalnym stanie jest maluch...
Na pierwszy plan rzucały się oczy - zaropiałe, spuchnięte... w jednym rogówka już zaczęła się zrastać...
Potem uwagę zwracał dziwny wygląd żuchwy - okazało się, że jest złamana i oskalpowana. Skórę można było spokojnie odchylić na 1cm... (a to kocie wybrało suchą karmę i pałaszowało ją w niezłym tempie)
A na koniec uwagę przykuwała przednia łapka, na którą nie stawał - złamanie dolnej części łopatki.
Wieczorem kociak był już na stole. Założono mu gips, zdrutowano i pozszywano szczękę... Oczy do kropienia, antybiotyki, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe...
Za 2 tygodnie usuwanie drutu i ściąganie gipsu - kolejny zabieg i kolejne koszty - tylko dziś zapłaciłam 150 zł, a leczenie krótkie na pewno nie będzie. Dlatego
PROSZĘ O POMOC
DT, DS, finansową lub rzeczową (jedzonko, żwirek...)
Oprócz Podschodka mam na utrzymaiu Zuzię (kotkę po amputacji łapki - z podpisu), Fruzię (kotke po gwoździowaniu połamanej nogi, niestety, łapka nie "działa" tak jak powinna, możliwe, że konieczny będzie kolejny zabieg), trzy małe tymczasiaki czekające na adopcję.
I jakby tego było mało - gdy załatwiałam leczenie Podschodka przyszli ludzie ze znalezionym 4 miesięcznym szczeniakiem ze złamaną tylną nogą... (jakaś cholerna epidemia

Wszelka pomoc mile widziana

Zachęcam też do licytowania bazarków, które wystawię jutro, bo teraz już nie mam siły (linki do nich będą w pierwszym poście)
Tak Podschodek wyglądał przed zabiegiem. On ma tutaj zamknięty pyszczek

Przepraszam za jakość zdjęcia, ale robione na szybko i drżącymi rękami

Tu już po



WYDATKI
Zabieg (drutowanie i zszywanie szczęki, gipsowanie) - 110zł
Krople do oczu + maść na spuchniętą łapkę - 52zł
Opłata za dalsze leczenie (do 08.07.2008) + żwirek - 63zł
Leczenie + jedzonko - 170zł
WPŁYWY
Froggy - 100zł
Aga_wroc - 30zł
Zmorka - 100zł
Magdaradek - 35zł
Kwinta - 100zł
Ani20z - 100zł
Boo77 - 20zł
Beata M. - 46zł
Callisto - 30zł
Kristinbb - 80zł
Monisek - 25zł
Katarzyna R. - 80zł
Anonim - 50zł
Fundacja Zmienny Świat - 150zł
Froggy - 50zł
BAZARKI
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3357929#3357929
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3372968#3372968
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3370350#3370350
DZIĘKUJEMY!