Usiadłem i czekałem na swój koniec...i nagle usłyszałem, że ktoś do mnie mówi:"witaj kotku, co tu robisz?, o Boże twoje oczy!!! " jakieś ciepłe rączki wzięły mnie. I zaczęło się zamieszanie, nowe głosy i leczenie długie i ciągle trwające leczenie, miałem nie tylko chore oczy ale i rzęziło mi coś w środku, dostawałem zastrzyki..okropne, ale znosiłem je dzielnie, bo w końcu dla kogoś byłem ważny, ciągle leczą moje oczy ponoć jest szansa abym na jedno widział, bardzo bym chciał móc coś zobaczyć...choć i tak teraz świat jest dla mnie piękny, bo jest ktoś kto o mnie dba, kto poświęca mi czas i mnie tuli i głaszcze, a ja wtulam się w nią jak głupi na całość, chciałbym ją objąć całym sobą za wszystko co dla mnie zrobiła.
Niestety nie mogę zostać w tym domu choć bardzo bym chciał, ale mieszkają tam duże psy, które w nosie mają moje kalectwo ja staram się unikać spotkań z nimi ale nie zawsze się da i Duża się o mnie martwi.
Proszę może jest ktoś, kto taką sierotę, kalekę przyjmie pod swój dach, trafiam do kuwetki, tulę się, traktorkuję ....oprócz tego, że nie widzę jestem całkiem kocim kotem.
Ale czy mam szansę na dom? czy drugi raz się do mnie szczęście uśmiechnie, czy ktoś mnie pokocha?
A tak wyglądam:


[img ] http://upload.miau.pl/3/118934.jpg [/img][/url]

