Jestem nowa na tym forum. Szukałam podobnego tematu ale większość traktuje o problemie odwrotnym (w różnych płaszczyznach) - czyli albo się kota chce odchudzać, albo chętnie je mokre, a suchego nie tknie. Jeśli czegoś nie znalazłam, proszę o przekierowanie.
U nas jest odwrotnie - tzn. moja kotka (Felicja) odkąd ją mam była bardzo wybredna i mokrego żarcia praktycznie nie tykała. Kiedyś jadła surowe ryby, z puszek/saszetek wylizywała galaretkę/sos a resztę zostawiała. Wcinała suchą karmę, najpierw whiskasa i friskies, ale rzygała dalej niż widziała. Potem przeszłam na royal canin "hairball intense" - jadła bardzo chętnie, skończyło się wymiotowanie, trochę utyła, poprawiła się sierść.
Aha - nigdy gruba nie była. Jadła bardzo chętnie oznacza w jej przypadku, że jadła w ogóle

Tak było do niedawna (8 lat).
W zeszłym roku moja kotka kończyła 9 lat i w naszym domu pojawiły się dwa młode kocurki. Kocurki zostały wykastrowane i dostały specjalną karmę dla kastratów - celowaną w kondycję układu moczowego i... nie zapasanie. Jeden z nich je normalnie, tyle ile trzeba, drugi jest łakomczuchem, i gdyby mu pozwolić, dążyłby z sukcesem do idealnej formy kulki.
Efekt jest taki - w domu są 3 koty - jeden wybredny, jedzący niewiele, drugi w sam raz, na diecie kastraciej, trzeci z lekką tendencją do nadwagi, na diecie kastraciej. W międzyczasie kotka przestała chętnie jeść Hairballa, dostawała RC dla wybrednych. Wyglądało to tak - sypię karmę, Felicja podchodzi, bierze trzy granulki na krzyż, dokładnie gryzie i idzie sobie. W okolicy już czai się potężny kocur, natychmiast jest przy misce i zjada resztę. Ciężko dopilnować, żeby ona wszystko zjadła, bo nigdy nie ma "miejsca" na więcej niż kilka granulek... Jak zgłodnieje później, to szoruje po następnych kilka do misek kocurów. I chudnie.
Kocury co jakiś czas naprzykrzają się, żeby dać im coś "ludzkiego" - a to okrawek mięsa, a to wędlinę, kawałek sera, pojemnik po śmietanie do wylizania.... Felicja nie tyka nic z tych rzeczy. Powącha, jak ma dobry humor to pomlaszcze nad tym, machnie łapką i odejdzie.
Jeszcze parę informacji o kotce - dachowiec, nie kastrowana, na pigułkach (provera raz na 2 tygodnie), nie wychodzi na dwór, odrobaczana dwa razy w życiu (raz jak do nas przyszła, drugi raz razem z kocurami ok rok temu).
Kojarzycie podobne przypadki?
Po pierwsze, co może być przyczyną? Zarobaczenie? Ale po odrobaczeniach nie jadła zauważalnie więcej. Poza tym nawet jak jadła normalne ilości suchej karmy to była BARDZO wybredna. Czy trzeba odrobaczać często kota siedzącego w domu i nie jedzącego nic poza suchą karmą?
Po drugie, czy to ma związek z wrażliwością jej układu pokarmowego? Bo wrażliwy ma, widzę w porównaniu do kocurów - rzyga po byle czym, im się praktycznie nie zdarza...
Po trzecie, czy można czymś pobudzić jej apetyt? Jakiś "dopaszczowy" dodatek wzmagający łaknienie...
Po czwarte, macie jakieś zalecenia co do badań, w których mogłoby coś "wyjść" na ten temat? Weterynarz wzruszył ramionami i powiedział, że "ona po prostu taka jest"...
Nie mam już pomysłów, obawiam się, że kot mi zniknie. Dachówka bo dachówka, kulawa bo kulawa (zebrana z drogi po wypadku samochodowym), ale jednak moja od prawie 10 lat...
Przepraszam za potwornie długi wywód - i proszę pokornie o rady wszelakie...
Tu kilka dosyć wiekowych fotek chudzielca. Tak, teraz jest jeszcze chudsza...