
To malutka, calkiem czarna panienka, z niesamowicie dlugimi wasami i rzesami

Przywiozl ja dzis ze wsi wujek TZ. Podobno blakala sie po jakims osrodku, bawily sie z nia dzieci i jakas kobieta to zauwazyla. Zadzwonila do osrodka, kotek zostal zlapany i odstawiony do weterynarza. Mala miala koci katar i musiala brac jakies zastrzyki.
Teraz powoli zdrowieje juz u mnie

Najpierw wypuscilismy ja w mieszkaniu babci-kita wyszla z transporterka i schowala sie za kanape. Gdy ciotka probowala ja stamtad wyjac (mielismy jechac do nas) kot zachowywal sie jak prawdziwy tygrys - wyl, syczal, warczal

A potem... zrobil kupsko na parapecie


U mnie w domu zachowala sie calkiem inaczej-smialo wyszla z koszyka, zbadala wszystkie pomieszczenia, zajrzala do pralki

Zjadla troche animondy dla kociakow... Dalam jej wody - powachala, wlozyla nagle caly pyszczek do miseczki, prychala i probowala zabic wode lapa


Wydaje mi sie, ze wyrosnie z niej maly diabelek. Lubi mizianie po lebku i grzbiecie, miauczy raczej bezglosnie, czasem bardziej ja slychac. Straszna z niej przylepa, ale nie lubi byc noszona. Jak sie jej cos nie podoba, to leci z zebiskami i pazurami.
ale jest slodka
