
Nieraz we wnerwionych wylewałam już żale. Kotek ma charakter mocno intensywny i nie nadaje się do życia w domu. Ale żyje. I cierpimy - i on i ja.
O pomysły proszę bo przez tego troglodytę spać nie mogę. Czasami zdarzy się noc spokojna, ale jak menda kocia złapie cug, to mam kilka nocy pod rząd, ze średnio 3-4 pobudkami w trakcie każdej

Ma manię trzaskania drzwiami od szafy. Wsadza łapę od dołu pod drzwi, próbując otworzyć, ciągnie i puszcza, a drzwi szafy na to: JEB. Jako, że robi to szybko (i z pasją) po nocy, niesie się wcale nie radosne: jeb, jeb, JEB, jeb, jeb! Krzyknę na gnoja, rzucę go poduszką, to ucieka z pokoju z wrzaskiem i ... wraca po 30 sekundach robić to samo

Czasami jak psikam i krzyczę na niego, to nie przestaje od razu, a trzaska dalej i drze się na mnie wykrzywiając pysk.
Nie mam pojęcia, co mogę zrobić, a rozwiązanie znaleźć muszę, bo po takich nocach jestem rozbita

Przydatne info:
1. Wywalenie go z sypialni na noc nie do końca działa, bo torpeduje drzwi do sypialni, a jak do niego nie wyjdę, zdemoluje salon. Jeżeli to nie pomoże, zaczyna lać inne koty.
2. Mogę go zamknąć w kocim pokoju na noc, ale reszcie muszę wyciągnąć kuwety do przedpokoju + on wtedy szaleje, wyje i zawodzi, a reszta stada siedzi pod drzwiami i nie śpi, bo Burełce się źle dzieje.
3. W sypialni mam 3 szafy - nie ma ulubionej, trzaska każdą.
4. Jeżeli zostawię drzwi szafy otwarte, TO JE ZAMKNIE i będzie trzaskał
5. Próbowałam też zostawienia otwartej szafy na noc i przyłożonej, aby nie mógł trzaskać, to powyciągał wszystko ze środka i obudził mnie darciem łóżka od spodu.
Co mogę zrobić? Nawet nie chodzi mi o to, jak mogę wpłynąć na jego zachowanie, tylko co mogę zastosować abym dała radę przespać chociaż te 6-7 h ciągiem, bez jeb-jeb-jebjeb-jeb-jeb...