Bardzo martwię się o mojego kota, który od jakiś 3 tygodni z przerwami wymiotował. Po jakimś czasie kiedy stwierdziłam, że to za często jak na kłaczki, podawaniu mu pasty odkłaczającej wziełam go do weta. Poczatkowo dostał zastrzyk antybiotyku i jakiś przeciwymiotny. To było przed weekendem więc w sobotę i niedzielę było ok a w poniedziałek zwymiotował znowu.Poszłam po kolejny antybiotyk (miał go wziąść 3 w razie wymiotów) w poniedziałek.(już bez przeciwymiota) Wetka stwierdziła, że możliwe, że zalegają mu kłaki,a pasta którą kupiłam jest za słaba - nie weterynaryjna tylko ze zwykłego sklepu ale zaznaczyła, że jeśli nadal nic się nie zmieni trzeba będzie zrobić badania krwi -bo tu "w razie w" wszystko się okaże. Wymacała też kota i wyczuła zgrubienia chyba na węzłach chłonnych czy jelicie ale powiedziała, że to możliwe przy silnym podrażnieniu wymiotami. We wtorek rano niestety silne wymioty- 7 razy samą wodą. Biegiem do weta i badania krwi. Z krwi raczej wykluczyła wątrobe/ nerki ale ma spadek odporności- WBC 5,5 więc obstawia zapalenie jelit/trzustki - tego się podobno nie leczy lekami u kota tylko dieta weterynaryjna. Dała antybiotyk,przeciwymiotne,karmę Royal Canin Sensitive Control - 60 gr dziennie i nic poza tym. Po miesiącu powtórne badania krwi -jeśli nadal się poprawi się odporność niestety może to być chłonniak

