Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
annskr pisze:Poszukaj w swoim mieście miłego dorosłego kota na próbną adopcję.
aga_wroclaw pisze:Witam,
bardzo dziękuję za odpowiedzi,
KiCiMama - rewela ta zabawka, akurat miałam pudełko po pizzy, zrobiłam taką samą. Mój kocurek coprawda się nie bawił ale przynajmniej zainteresował, poprzyglądał, może raz łapkę wsadził, ale trochę udało mi się dzisiaj go lekko rozbawić, nawet za piłeczką pobiegł.
Agnieszkę Janeczek "wyczaiłam" już przedwczoraj, dzwoniłam do niej ale okazało się że wyjechała za granicę i wróci po świętach. Udało mi się dzisiaj skontaktować z p. Marcinem Wierzbą, niestety czas znajdzie dopiero w piątek ale dobre chociaż i to, powiedział że zbyt szybkie wprowadzenie nowego kota może być niedobre, też tego właśnie się obawiam. W międzyczasie polecił mi żebym skontaktowała się z Dominiką Macalik - bardzo poleca we Wrocławiu tę osobę jako właśnie psychologa/behawiorystę, odpisała mi że też dopiero ma czas pod koniec tygodnia a przez telefon radzić to można czasem zaszkodzić, też wolę chyba w tej kwestii kontakt bezpośredni, obserwację etc.
Aga.
aga_wroclaw pisze:Witajcie,
Zawsze każdy się dziwił (łącznie z lekarzami) jak podawałam wiek moich kotków (prawie 13), bo równie dobrze na wygląd można by dać im 6...
Ale jednak kocurek ma prawie 13 lat. Zawsze wiedziałam to, czułam, że moje kotki mają dobre geny i będą żyły długo długo do 20-tki to spokojnie... Teraz to się wszystko rozchwiało po śmierci Saruni.
Wpada mi do głowy myśl:
jeśli wezmę kotka to kiedyś kiedyś znów stanę przed tym samym koszmarnym dylematem i zmartwieniem - jak ratować kotka, który został i tęskni za towarzyszem... to mnie naprawdę przeraża... (wziąć kolejnego?, w domu domek dla kotków ten sam, miseczki te same a gdzie moje ukochane koteczki, zostały inne, nowe ale nie TE) - natłok myśli, też nie czuję się gotowa a z drugiej strony chcę żeby mój kocur był szczęśliwy... A z jeszcze innej strony - ile można znieść patrzenia na cierpienie i ile razy można żegnać swojego ukochanego pupila, którego się traktuje jak własne dziecko... Z tych względów niektórzy ludzie nie decydują się nigdy na zwierzaka po stracie jednego ukochanego, nie chcąc już przeżywać takiej tragedii.
Oj ciężkie to wszystko bardzo....
anna09, ile lat miał wtedy Twój Gin a ile lat przygarnięty Mundek? Czy Gin był z Baksem od urodzenia? Ile la miał Baksio jak odszedł? Też przeraża Cię myśl kolejnej analogicznej sytuacji kiedyś?
Użytkownicy przeglądający ten dział: dran i 89 gości