Jestem tu nowa ale bardzo potrzebuję Waszej pomocy i rady. Mam od 4 lat rudego Mainecoona. Nie jest wykastrowany ale nie znaczy. Jest kochany, nie jest agresywany, nie psocil nigdy, nie niszczyl nic,istny Aniołek. jest tez trochę płochliwy. Taki ma charakter.
Ostatnio znalazłam na smietniku koteczka, bardzo mały biało czarny dachowiec. Malutki jest. Postanowałam go sprobowac zaadoptować. Wziełam go do weterynarza, zdrowy, okazało się, ze to kotek, wykastrowany. Ma około 2-3 lat. Odpchliłam, odrobaczyłam, testy zrobiłam. I Przyszło do spotkania..bałam się strasznie, ze moj kot, ktory jest 3 razy wiekszy i nie wykastrowany zaatakuje go, pogryzie itp. Okazało się, ze moj kot to uosobienie spokoju, troche poprychał ale teraz chodzi za nim zaciekawiany, za kazdym razem jak chce podejsc do nowego to tamten się rzuca!!! z pazurami i przerazliwym krzykiem. Połozyl się godzine temu na lozku przy mnie, głowa na mojej nodze a moj kot obserwawał te sytuację z korytarza!

Karolina