Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 18, 2011 12:28 Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Cześć,

od kilku lat jestem człowiekiem zabranego ze schroniska kota. Przygarnęłam go, gdy miał pół roku, dziś ma niecałe siedem lat. Nie miałam wtedy możliwości wzięcia 2 kotów, mimo, że bardzo chciałam. Nie brakuje mu niczego, jeśli chodzi o głaskanie, tulenie, leczenie, dobre jedzenie itp. Niestety, jako że zmieniła mi się sytuacja życiowa, przez parę lat zmuszona byłam pracować dosłownie całymi dniami, w efekcie kot był sam od rana do wieczora. Wieczorem byłam zbyt zazwyczaj zbyt zmęczona, aby się z nim bawić; a on z kolei wolałby zabawę niż głaskanie. Wtedy zaczęły się ataki na mnie: tzn. co jakiś czas, kiedy przychodził do mnie na kolana się głaskać, kończyło się to dzikim atakiem z jego strony - ni stąd ni zowąd wgryzał mi się z całej siły w rękę i drapał. Bywało, że potrafił skoczyć na plecy i na kark i wbić z całej siły pazury. Nie jest to częste, ale niestety regularne... Starałam się stosować zawsze taką samą reakcję: przycisnąć kota do podłogi, naprychać na niego i lekko uderzyć palcem w łebek. Od kilku miesięcy już tyle nie pracuję, nie mieszkam już też sama (mój TŻ bardzo lubi Snorriego i często się z nim bawi), a jednak... wczoraj, kiedy Snorr przyszedł się przytulić, scenariusz się powtórzył: najpierw mruczał, potem zaatakował mnie z dziką wściekłością i odbiegł; nie miałam sił go gonić, więc leżałam dalej. Kot zjawił się po paru sekundach i z wyciągniętymi pazurami skoczył mi na twarz. Na szczęście nie trafił w oko, ale skaleczył mnie dość mocno pod okiem.

Ogromnie go kocham; zawsze był rozpieszczany i nie rozumiem, skąd takie zachowanie :-( Na internecie znalazłam informację, że może to być wynik kociej depresji - że może się tak zachowywać znudzony, samotny kot. I teraz moje pytanie: jako, że sytuacja zmieniła mi się na lepsze, rozważam doadopotowanie jakiegoś kota (najlepiej też ze schroniska, dorosłego - roczniaka albo dwulatka). Pytanie, czy powinnam to zrobić. Z jednej strony chciałabym pomóc jeszcze jakiejś futrzastej biedzie (w perspektywie najbliższych lat bardzo chciałabym mieć 4 koty), z drugiej - boję się reakcji Snorra. Wiem, że czasem rezydent potrafi bić nowego tak mocno, że trzeba go oddać - a nie wyobrażam sobie, że miałabym przygarnąć kota, a potem go oddać... Snorr nie miał od lat styku z żadnym kotem. Rok temu, gdy był wraz ze mną z wizytą u znajomego w Warszawie i wyszedł na balkon, na sąsiednim balkonie była bardzo życzliwie nastawiona kicia, ktora zachęcała go, żeby do niej przyszedł. Snorr stanął jak skamieniały, stał tak chwilę, po czym zwiał do mieszkania. Ale po paru godzinach, gdy wyszedł na balkon (kici nie było), wpatrywał się w sąsiedni balkon i nawet czynił plany, żeby tam przeskoczyć (udaremnione przeze mnie). Wyglądało na to, jakby żałował poprzedniej reakcji i jednak chciał się zaznajomić?...

To był jedyny jego "styk" z innym kotem od czasów schroniska. Jest kotem dobrze znoszącym zmiany (tzn. lokalowe) - jeśli jedzie ze mną do jakiegoś innego domu, natychmiast go zwiedza i "przejmuje" w posiadanie. Dzielnie znosi także podróże pociągiem. Nie wiem, czy można z tego wyciągnąć wnioski, że poradzi sobie także dobrze ze stresem pojawienia się nowego towarzystwa?... Bardzo proszę o opinie i rady.

trawiasta

 
Posty: 60
Od: Czw maja 12, 2005 22:44

Post » Pt lut 18, 2011 13:26 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Powiem Ci szczerze, że obecnie lepszym wyjściem jest poszukanie przyczyn takiego kociego zachowania. Może warto w takim przypadku skontaktować się z lekarzem weterynarii lub z kocim behawiorystom. Myślę, że powinnaś się zastanowić nad tym co może powodować zachowanie agresywne, czy jest ono skierowane wyłącznie przeciwko Tobie czy może też do innych domowników, zastanów się czy kot nie czuje się w jakiś sposób zagrożony w związku z tym, że już nie mieszkacie sami tylko pojawił się "ten trzeci", czy od tamtego momentu jego zachowanie się nie zmieniło, może coś w jego otoczeniu jest nie tak... Przemyśl czy nie zauważasz u pupila jakiś innych dziwnych, nietypowych dla niego zachowań. A może jego zachowanie jest spowodowane tym, że odczuwa ból w trakcie głaskania i to też może być przyczyną takiej, a nie innej reakcji. Poza tym powinnaś starać się przewidzieć ( o ile to jest możliwe) kiedy może nastąpić jego atak i spróbować przeciwdziałać.
A co do drugiego kota w domu to bałabym się tego, że zachowania agresywne prezentowane przez rezydenta mogą się przenieść z Ciebie na niego.
Obrazek Obrazek
Monia, Kuba, Hania i Bilon

KubaTST

 
Posty: 1430
Od: Nie paź 19, 2008 18:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 18, 2011 13:29 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Podrzucę, może ktoś mądrzejszy ode mnie podpowie Ci co zrobić :kotek: :ok:

Wiem jedno, że dwa koty w domu to najlepsze co może być i dla kotów i dla ludzi :D
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lut 18, 2011 13:49 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

KubaTST pisze:Powiem Ci szczerze, że obecnie lepszym wyjściem jest poszukanie przyczyn takiego kociego zachowania. Może warto w takim przypadku skontaktować się z lekarzem weterynarii lub z kocim behawiorystom. Myślę, że powinnaś się zastanowić nad tym co może powodować zachowanie agresywne, czy jest ono skierowane wyłącznie przeciwko Tobie czy może też do innych domowników,


Dzisiaj albo jutro zawiozę go do weta. Sęk w tym, że kot tych wizyt nie cierpi (mimo, że wet jest b. miły i kompetentny) i zawsze bardzo się nimi stresuje; histeryzuje już po wyniesieniu z mieszkania.

Atakuje wyłącznie mnie. Lubi bardzo TŻ, lubi moich rodziców; przytula się do nich, myje ich, daje się głaskać - ale atakuje tylko mnie.

KubaTST pisze:zastanów się czy kot nie czuje się w jakiś sposób zagrożony w związku z tym, że już nie mieszkacie sami tylko pojawił się "ten trzeci", czy od tamtego momentu jego zachowanie się nie zmieniło, może coś w jego otoczeniu jest nie tak...


Te ataki na mnie trwają od lat; po prostu nigdy dotąd nie rzucił mi się do oczu. Zmiana liczby domowników nastąpiła raptem parę miesięcy temu; widać też, że ta zmiana poprawiła kotu nastrój. Zrobił się mniej marudny i bardziej zadowolony z życia (lubi towarzystwo; przez większość dnia stara się przebywać w tym samym pomieszczeniu, co jakiś człowiek). Myślałam nawet, że już mu przeszły te ataki na mnie, ale jak widać - nie...

KubaTST pisze:Przemyśl czy nie zauważasz u pupila jakiś innych dziwnych, nietypowych dla niego zachowań. A może jego zachowanie jest spowodowane tym, że odczuwa ból w trakcie głaskania i to też może być przyczyną takiej, a nie innej reakcji.


Hm, nigdy nie przepadał za nadmiernym dotykaniem - tzn. od zawsze sam lubił decydować, kiedy należy go dotykać. Jeśli chce się go dotknąć, gdy on tego nie chce, to po prostu odsuwa się o tyle, żeby znaleźć się poza zasięgiem dłoni. Może jest to w jakiś sposób związane z bólem, nie wiem - zawsze brałam to za przejaw jego niezależności. Kiedy ma ochotę się przytulić, to sam przychodzi.

KubaTST pisze:A co do drugiego kota w domu to bałabym się tego, że zachowania agresywne prezentowane przez rezydenta mogą się przenieść z Ciebie na niego.


Właśnie tego się obawiam :-(

trawiasta

 
Posty: 60
Od: Czw maja 12, 2005 22:44

Post » Pt lut 18, 2011 13:59 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Kiedy mają miejsce te ataki, chodzi o pory dnia, może wiążą się z jakimiś drobnymi szczegółami. Zdaża siężę koty reagują w dziwny sposób np na perfumy.
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Pt lut 18, 2011 14:03 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Albo wtedy, kiedy Snorr przychodzi się do mnie przytulić i jest długo głaskany (i wtedy atakuje znienacka), albo wtedy gdy siedzę przy komputerze. Nie zdarzały się chyba w innych sytuacjach. Pora dnia nie ma znaczenia. Ataki powtarzają się co parę tygodni-miesięcy. Ale tak jak pisałam - nigdy wcześniej nie skoczył mi na twarz. Atakował rękę lub kark+plecy.

trawiasta

 
Posty: 60
Od: Czw maja 12, 2005 22:44

Post » Pt lut 18, 2011 14:08 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

To wygląda na ataki bólowe, jak mniemam jest kastrowany, kiedy miał robione ostatnio badania kontrolne
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Pt lut 18, 2011 14:21 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Też mi się tak wydawało, że to może być związane z bólem, bo zdarzają się w trakcie głaskania... Może spróbuj określić głaskając kota, które miejsce jest szczególnie wrażliwe.. A w wizytami u weta to wiem co czujesz. Nasz Bilon jak już widzi transporter to zmyka gdzie pieprz rośnie.
Obrazek Obrazek
Monia, Kuba, Hania i Bilon

KubaTST

 
Posty: 1430
Od: Nie paź 19, 2008 18:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 18, 2011 14:23 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Jest kastrowany. Jako że - odkąd jest na diecie Royal Canin Urinary, czyli od paru lat - nie ma problemów z kryształami, jest na wizytach kontrolnych raz w roku (szczepienie + badanie). Czyli ostatnio był u weta w maju.
Badań krwi niestety robić mu nie mogę, jako że Snorr stresuje się pobieraniem krwi tak bardzo, że nie sposób jej pobrać (nie leci) - do ostatniego pobrania (parę lat temu, był wtedy chory) musiał zostać uśpiony. Wet orzekł wtedy, że stres na skutek pobierania (oraz obciążanie organizmu narkozą) jest gorszy od braku badań krwi i powiedział, że nie ma co go męczyć.

Snorr ma apetyt, lubi i spać i bawić się; myć się myje, nie chowa pod meblami, nie jest apatyczny. Ma czyste oczy i uszy, ładnie sika (mocny, równy strumień). Futerko ma lśniące; z odrobiną łupieżu (dostaje od 1,5 mies. kropelki z kwasami tłuszczowymi i łupież prawie zniknął).

trawiasta

 
Posty: 60
Od: Czw maja 12, 2005 22:44

Post » Pt lut 18, 2011 14:27 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

KubaTST pisze:Też mi się tak wydawało, że to może być związane z bólem, bo zdarzają się w trakcie głaskania...


Ale właśnie nie tylko w trakcie głaskania... jak siedzę przy kompie, to też potrafi mnie zaatakować - tak jakby mnie karał za to, że się w tym momencie nim nie interesuję?... Ja to w ogóle odbieram tak, jakby mnie karał za to, że nie poświęcam mu tyle czasu ile chciałby (ataki były częstsze, gdy nie było mnie w domu całymi dniami) :-(

Stąd przemawia do mnie ta wersja o depresji i stąd zastanawiam się, czy dokocenie nie byłoby rozwiązaniem, bo miałby towarzysza zabaw (a ja miałabym 2 koty, co jest jeszcze fajniejsze, niż posiadanie jednego :-) ). Myślałam o kotce (wysterylizowanej oczywiście). Schroniskowej albo jakiejś innej biedzie bez domu.

trawiasta

 
Posty: 60
Od: Czw maja 12, 2005 22:44

Post » Pt lut 18, 2011 14:40 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

trawiasta, odradzam Ci wzięcie w tej konkretnej sytuacji drugiego kota. Wtedy zamiast problemu z jednym kotem będziecie mieli problem z dwoma :(
Trzeba "popracować" nad samopoczuciem Snorra, znaleźć przyczyny jego ataków, wprowadzić zmiany, które im zapobiegną. Napisz do mnie pw lub maila, jeśli masz chęć porozmawiać - jestem behawiorystą zwierzęcym. Być może będę mogła ciut pomóc.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt lut 18, 2011 14:46 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Jeśli masz warunki i chcesz przygarnąć drugiego kota to fantastycznie . Zrób to. Koty do adopcji czekają na swoje domy stałe latami . Ja mam za sobą trudne dokocenie i było bardzo trudno ale udało się i dziś mogę powiedzieć, że warto. :)
Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy

FeminaLaboriosa

 
Posty: 285
Od: Pt lip 23, 2010 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lut 18, 2011 14:51 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Trawiasta, nie obraź się ale musisz koniecznie zrobić badania krwi, nawet jeżeli będzie trzeba go zamknąć w klatce iniekcyjnej. Parę lat to niestety dużo czasu, może nie mieć kryształów, ale inne rzeczy mogą padać. Zróbcie najpierw pełną morfologie z biochemią (profil wątrobowy, nerkowy, trzustkowy, cukier) i sprawdźcie co tam się dzieje. Zwykłe badanie nie wskaże przyczyny, spróbój go dokładnie obmacać, czy nie reaguje bólowo w jakimś miejscu. Jeżeli wykluczycie przyczyny zdrowotne, to nie myślcie o dokoceniu bez konsultacji behawioralnej, a jeżeli to przyczyny zdrowotne, to wyleczycie i będzie ok.
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Pt lut 18, 2011 15:01 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

ja równiez wstrzymałabym sie z dokoceniem :|
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt lut 18, 2011 15:16 Re: Kocia depresja? Dokocenie - rozwiązaniem?

Tak, wstrzymam się na razie z dokoceniem. Zobaczę, co powie wet i behawiorysta.

trawiasta

 
Posty: 60
Od: Czw maja 12, 2005 22:44

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 98 gości