» Sob paź 02, 2010 21:56
Koty z dworca Śródka (Poznań)
Postanowiłam założyć wątek tym biednym kotom z dworca Śródka.To koty, które namnożyły się przez durnego faceta, który prowadził kiedyś wesołe miasteczko, znajdujące się obok dworca.Cztery lata temu wyłapywałam tam kocięta , którym znalazłam domy.Żyją sobie w nich szczęśliwie. Moja koleżanka przygarnęła stamtąd dwa chore kocurki, wyleczyła i dała im dom. Wtedy , cztery lata temu sytuacja nie była tam tragiczna , liczebność kotów mniejsza. Chciałam koty wyłapać i wysterylizować kotki. Niestety na przeszkodzie stanął mi pseudo właściciel. Nie życzył sobie sterylizacji. Poszukiwał kociaków ,które wyłapałam.Wiedział, że kotka była ciężarna , ale nie wiedział gdzie urodziła. Kocięta były pod krzaczkami w bardzo ruchliwym i niebezpiecznym miejscu.Było ich pięć.Wracam do chwili obecnej.Kotów jest bardzo dużo. Różnokolorowe.Naliczyłam ich co najmniej dziesięć. Są zaniedbane i strasznie głodne.Pan właściciel nie ma kasy na ich karmienie.Byłam świadkiem jak dorosły kotek bezskutecznie podskakiwał chcąc złowić ptaka.Wydaje mi się , że ostatnio trafiła do mnie właśnie stamtąd koteczka Agatka , która już ma swój dom.Wiem , że los tych kotów nie jest obojętny fundacji Agapeanimalii. Jednak jest zastój w adopcjach i nie ma wolnych miejsc w domach tymczasowych.Moja prośba , kto może pomóc, dając dom tymczasowy.Ciężko patrzeć jak te biedne koty chodzą między autobusami , kręcą się wśród ludzi.Trzeba zacząć sterylizować, pan właściciel już nie uważa , że to barbarzyństwo.