Szukam tymczasowego schronienia dla chorego, niesamowicie zabiedzonego kocurka (na nim wcale nie ma ciałka, sama skóra i kości i błagalne spojrzenie dużych bursztynowych oczu!). Kiciuś jest w trakcie leczenia, ale nie jestem w stanie wziąć go do domu - mały wg weta złapał jakieś zaraźliwe wirusowe świństwo, a ja mam dwa koty w domu... W tej chwili leży w lichej budce na podwórku. Potrzeba ok. 2 dni aby załatwić mu porządne schronienie. Serce mi sie kraje, bo kotek jest w bardzo ciężkim stanie (prawie cały czas leży, śpi, czasem skubnie odrobinkę jedzenia i prosi wzrokiem żeby go brać na ręce i głaskać). Najchętniej leżałabym z nim w tej budce... Kotek jest ofiarą ludzkiej nieodpowiedzialności i niewiedzy - ludzie, którzy go wzięli ze schroniska (miał być kotem "na zakładzie", na podwórku siedziby małej firmy), widząc, że jest chory dawali mu polopirynę!!! W dobrej wierze, ale to sprawiło, że stan kotka się pogorszył. Nie jest dobrze.

P.S. Poza tym witam wszystkich, bo to mój debiut na forum. Smutno się złożyło, że akurat w taki sposób inauguruję moją obecność tutaj... Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów!