Natalia uczy się na technika weterynarii, więc wszelkie przypadki kocich bidul, wymagające opieki wykraczającej poza nakarmienie i podanie leku, zawożone są właśnie do niej, żeby w razie potrzeby mogła podać kroplówkę czy zrobić dodatkowe zastrzyki.
Jest nas już dużo, coraz więcej, coraz bardziej doświadczonych w ratowaniu maluszków dziewczyn, ale i pracy i biedy kociej tez nie mało jeszcze przed nami.
Psotkę, kotkę słabszą, z oczami spuchniętymi od kociego kataru, rano Natalia znalazła martwą a Dorotkę w stanie krytycznym - sprawdziły się słowa Magdy o złym rokowaniu.
Tylko dzięki zimnej krwi Natalii i jej determinacji Dorotka jest wśród nas, została zreanimowana pozytywnie. Tym razem udało się wyrwać maleńkie kocię śmierci - kiedy mała zaczęła odchodzić, poszła w ruch cała wiedza opiekunki - kotka otulona została w mięciutkie szmatki i trafiła na ciepłą poduszkę. Kiedy tylko zamykała oczka, jakby chciała usnąć na zawsze, Natalia opukiwała ją delikatnie po pleckach mówiąc: „Hallo Mała, nigdzie się nie wybieramy stąd!!!!!!!!!!!!!!! łapiemy życie” i karmiła ja na siłę strzykawką, masowała brzuszek, powodując tym ruch jelit i poprawiając motorykę.
Wstawała do Dorotki w nocy, karmiąc, sprawdzając stan, robiąc kroplówki - i mamy naszą maleńką Dorotkę.
Wygrała kotka i Natalia.
Mała jest tak rozpieszczona, że teraz nie chce być sama w domu, jak tylko ją się zostawi choć na chwilkę, wrzeszczy w niebogłosy. Ona chce być z człowiekiem i już.
Mała terrorystka .A Natalia z dumą patrzy na czarnego słodziaka, jeszcze raz nam się udało!!!!!!!!!!
Dorotka je specjalne saszetki lecznicze „Convalescence support”, syropek na wzmocnienie dla kociąt oraz podgrzane puszki kociego mięska.
Jest rozpieszczana, czekamy na stabilizację zdrowotną, na razie jest pod szczególnym nadzorem. Odnośnie adopcji to mamy jeszcze trochę czasu, sądzę, że Dorotka będzie u Natalii jeszcze około 3 tygodni, kiedy podrośnie i nabierze sił, poszukamy dobrego domu.
Dorotka

mama Dorotki - Czarna
Zima jest w tym roku długa ,ciężka i bezlitosna dla kotów bezdomnych. Kotki jakby poszalały i rodzą dzieci, kiedy nie jest na to pora.
Już mamy kilka pod opieką w tak dużych ciążach, iż pozwalamy im się okocić. Prosimy o pomoc i wsparcie dla tych, które są teraz pod naszą opieką, ale i dla tych, które za chwilkę nam się urodzą. Po chorych matkach rodzą się chore dzieci. Nie ma na to rady. Tylko poprzez łapanie kotek-matek na sterylizację mamy możliwość podniesienia ich odporności i kondycji zdrowotnej. Każda kotka-matka jest kompleksowo leczona, odrobaczana z likwidacją chorób skóry, jeśli zachodzi taka konieczność..
Nasza opieka nie zamyka się tylko zabraniem małych!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dla nas ważne są te dzikie kocice - mieszkanki komórek i piwnic.
Chcemy, żeby koci świat nie był oglądany przez zmienione kocim katarem oczy.
Dlatego sterylizujemy i leczymy - taka jest nasza misja przede wszystkim..
A ty możesz nam w tym pomóc, jeśli tylko masz serce otwarte na niedolę innych.