Zwróciła się do mnie dziś moja przyjaciółka, z którą wiele lat mieszkałam w jednym pokoju i zaraziłam miłością do kotów. Teraz mieszka z narzeczonym i przygarnęli 2 koty, w tym jednego "persa" (nie ma rodowodu), którego właścicielka trzymała zamkniętego w korytarzu pustego mieszkania i odwiedzała raz na tydzień żeby jeść dać i kuwety sprzątnąć
Teraz Gucio wygląda tak:

Jest kochany, ma siostrzyczkę Zuzię i nikt go nigdzie nie zamyka.
Problem zaczął się jakoś w styczniu, Guciu zaczął płakać po nocach, potem Zuzia dostała swojej pierwszej rujki i Gucio zwariował... Rujka się skończyła, ale Gucio teraz płacze jak tylko znajomi zasną. Nie wiem, czy on się czuje samotny? Przyjaciółka mówi, że budzi się co chwilę żeby coś do niego powiedzieć, pogłaskać, ale to jest męczące.
Którejś nocy Gucio zasikał nową kanapę (kuwety czyste, resztę potrzeb już normalnie załatwia do kuwety). Próbują się pozbyć smrodu z kanapy (może jakieś rady? woda z płynem do prania, woda w lenorem, cif w sprayu, woda z octem - nie pomagają. W internecie można jeszcze znaleźć poradę aby a) wywalić kanapę, b) wywalić kota - nie wchodzi w grę ani jedno, ani drugie). Czy możecie mnie jakoś wesprzeć? Chciałabym im poradzić co zrobić z Gucia płaczem w nocy i co zrobić z kanapą, żeby nie śmierdziała no i żeby najlepiej już jej nie zasikał drugi raz
edit: proszę modów o przeniesienie na koty





