» Śro lis 11, 2009 13:40
Re: POMOC DLA KOCIARNI U STARUSZKÓW NA MOIM OSIEDLU
mam żal że uspali tego kotka, mogłam zdobyć pieniądze i iść do innego weta żeby go leczyć, wiem że ponoć liczy się jakość życia zwierząt a nie długość, ale sama byłam śmiertelnie chora i przeszłam klika operacji, zaznała tyle bólu i upokorzenia, że trudno mi to dziś opisać, ale cieszyłam się każdym dniem i nadal każdym dniem się cieszę, jestem niepoprawną optymistką i wiem że cuda się zdarzają...lekarze się mylą częściej niż im się wydaję, nie chcę krytykować całego środowiska lekarskiego ale sama jestem "pomyłką lekarską" przez nich, bo nie chcieli mnie leczyć, nie mam dzieci, ale cóż sąsiadce zdiagnozowano nowotwór 4 miesiące temu... i cóż nie leczą jej czeka w kolejce.... na śmierć, bo nie ma pieniędzy żeby iść prywatnie, a limity się skończyły, limity na życie w tym roku już się skończyły,,,, w jakim kraju my żyjemy??