Mam w domu od pół roku kota. Jest kochany, cudowny i w ogóle naj naj jak wszystkie koty

Ale trafiłam też na taką biedę z pseudo schroniska i nie mogłam go tam po prostu dużej zostawić, bo się serce krajało na jego widok. Ten drugi kotek mieszkał parę dni w piwnicy (cieplutkiej i czystej, bo to w nowym bloku) - mieszkał tam, bo potrzebował spokoju i ciszy, bo cały czas jest leczony i przyjmuje antybiotyk.
Dziś zabrałam go do domu w kontenerku, żeby zapoznać go z tym drugim kotem. I on zareagował strasznie - zjeżył się, syczał, atakował ten kontenerek, no po prostu furia! Aż nie wiedziałam, że on taki potrafi być, bo nigdy wcześniej tak się nie zachował, chociaż kontakt z innym kotem miał.
Teraz ten nowy kotek siedzi sam, biedny zamknięty w drugim pokoju. A ten pierwszy kotek śpi obok mnie. Ja wiem, że koty nie zaakceptują się w minutę, ale jak ich pogodzić? Wiem, że tu jest mnóstwo osób, które miały już tego typu problemy, dlatego bardzo proszę o pomoc.
Aha - oba kotki są oczywiście wykastrowane, z tym, że ten drugi dopiero od czwartku.