Krótkie wprowadzenie : 9.07 przygarnęłam kotka, małą kuleczkę z kocim katarem zmierzoną sierścią i sporą niedowagą. Mieszkał pod śmietnikiem, dokarmiały go dziec, całe jego rodzeństwo zostało adoptowane. Odrobaczylam, zaszczepiłam, wraz z cudownym weterynarzem wyleczyliśmy oczka i nosek. Ponieważ zawsze chciałam miec kotka został u nas na stałe. Mam psa, dość dużego bo golden retrievera, dodatkowo z adhd więc baliśmy się czy sie polubią. Okazało się, że kocur kompletnie NICZEGO się nie boi, pies jest nastawiony do niego bardzo przyjaźnie, aczkolwiek trochę się go boi (kot potrafi zabordażować się na jego pysk i gryźć ucho, a pies po prostu idzie polozyc sie gdzie indziej).
Kotik nauczył sie dość szybko(?) korzystać z kuwety (3 dni). Sam wybrał sobie miejsce (szafka pod zlewem) gdzie ja tylko wstawiłam kuwetkę i wszystko było w porządku. Do czasu..
Po jakichś 2-3 tygodniach kotek zaczał siusiać na łożko psa. Za każdym razem jak widziałam ze zabiera się do rzeczy wynosiłam go do kuwety i po kilku próbach siusiał własnie tam. Łozko zostało osiusiane z 3 razy, wyprałam je (mnostwo roboty bo wieloczęsciowe), myślałam że jak spiorę jego zapach to nie skojarzy go sobie ponownie i problem ustanie. Moje niedoczekanie. Kot dalej tam siusiał gdy tylko nie patrzyłam, co ciekawe, Mama zaobserwowała, że kotik idzie w stronę kuwety, kreci sie kolo szafki nastepnie idzie do na lozko psa i tam probuje "dokonac dziela". Szafka jest zawsze otwarta, kot ma swobodny dostep do kuwety, wygladalo to bardziej jakby "zapominal" ze ją tam ma.
Łożko ponownie zostalo zabrane do prania, w tym czasie kot załatwiał się caly czas do swojego kibelka.
Jednak po jakims tygodniu (lozko jeszcze nie zostalo ponownie ustawione) gdy kladlam sie spac wydawalo mi sie ze moja koldra brzydko pachnie. Myslalam ze mam zwidy, jednak nastepnego dnia przylapalam kota gdy probowal zalatwic sie na moja koldre. Przegonilam go i zanioslam do kuwety, tam oczywiscie zalatwil potrzebe. Myslalam ze to jednorazowy przypadek, wypralam wszystko i myslalam ze bedzie dobrze. Jednak znow pod moja nieobecnosc osiusial caly tapczan. Poczatkowo gdy siusial na lozko psa jego mocz praktycznie nie wydzielal zapachu, teraz kiedy robi to na moj tapczan zapach jest dosc okropny.
Czy wiecie czemu on tak robi? da sie go jakos oduczyc?
Nadmienie jeszcze ze kotek ma obecnie niecale 5 miesiecy (nie wiadomo na pewno, ale z rozmow z dzieciakami i wetem ustalilismy ze urodzil sie jakos w polowie kwietnia), nie ma jeszcze stalych zebow. Jesli chodzi o jego charakter to gdyby byl psem powiedzialabym ze jest "dominujacy", nie lubi za bardzo przebywac na rekach - chyba ze sam przyjdzie sie przytulac, terroryzuje psa oraz krolika.
Kocham go strasznie ale meczy mnie juz ciagle pranie i mycie wszystkiego dookola, boje sie ze jak znow zwroce lozko psu to bede musiala prac, pies tez potrzebuje swojego miejsca jest juz dosc zestresowany ta sytuacja, a ja kompletnie nie wiem co robic!!!
Prosze o pomoc i przepraszam za chaotyczny zapis ale dzis znow sytuacja sie powtorzyla, nie bylo mnie w pokoju 3 minuty a kot mial w tym czasie jesc..




