dowiedziałam się, że w przedszkolu w śródmieściu koczuje kotka z małymi - jest ich chyba 3 szt. już otworzyły oczy.
Kotka jest raczej dzika. Małe żyją z nią pod domkiem do zabawy dla dzieci na placu zabaw należącym do przedszkola.
Niedługo przedszkole będzie otwarte a to nie wróży niczemu dobremu dla tych kociaków...
Pamietam, że kilka lat temu dowiedziałam się już po czasie o podobnej sytuacji w tym samym przedszkolu - kotki niestety nie przeżyły
Czy macie jakieś pomysły co zrobić, jak je wyłapać czy w ogóle jest sens dzikie oswajać i skazywać później (niestety) być może na złe domy....
Mój wolontariat bardzo ograniczyłam przez ostatnie lata i nie mam w tej chwili dużego doświadczenia w łapankach itd. itp. - poza tym niestety akurat we wrześniu będę sporo wyjeżdżać.
Oczywiście służę wszelką pomocą w szukaniu domków itd.. jeżeli będziecie mieli pomysł co zrobić....
Będę tam jutro to zorientuje się bardziej i może zrobię jakieś zdjęcie...
