Witam, jako że z naszymi problemami zmagamy sie od ponad tygodnia bezskutecznie, postanowiłem poprosić o poradę tutaj, z racji tego, że właśnie tu kieruje mnie większość linków i opinii.
Jestem nowy jeśli chodzi o posiadanie kotów, do tej pory w domu mieliśmy jedynie pieska, który towarzyszył nam przez ponad 10 lat. Kilkanaście dni temu, za moją namową, moja mama zdecydowała się na adopcję kotki ze schroniska. Śliczna biała kilkumiesięczna kotka. Wszystko było świetnie, do momentu aż zwierzaczek przestał jeść. My oczywiście nie wiemy co i jak, więc kotka na ręce i do weterynarza, dostała osłonowy zastrzyk i do domu z powrotem. Niestety, pani weterynarz najwyraźniej nie doceniła siły choróbska bo nastepnego dnia w czasie biegu do niej, nasza kotka nas opuściła :< Pani weterynarz powiadomiła jedynie schronisko, o tym że kotek od nich umarł i musieliśmy oddać ją tam w celu przebadania i znalezienia dokładnej przyczyny zgonu.
Niestety, nie poinformowała nas że przez nastepnych kilka miesięcy nie pownniśmy adoptować następnego kociaka...
A moja mama już w zwierzakach zakochana, tym razem za namową znajomej, adoptowała od kuzynki malutką dwumiesięczną kicię. Żywa, wesoła, chętna do zabawy. Przez pierwsze kilka dni. Potem zaczęła się bolesna przeprawa, z tymi samymi objawami. Wymioty, załatwianie się prawie że wodą, brak apetytu. Zmieniliśmy weterynarza, który na 90% stwierdził że to panleukopenia. Kotek już trzeci dzień dostaje kroplówki dwa razy dziennie. Wymioty ustały, załatwia się normalnie, dużo śpi - ale tak podobno miało być. Weterynarz dał wczoraj specjalną karmę "Royal Cannin Gastro Intestinal". Po pół łyżeczki do herbaty co godzinę próbować. Pierwsza procja była obiecująca, kotka zjadła i nic się nie stało. Wieczorem widać było że domaga się jedzenia więc ponownie dostała pół łyżeczki i miseczkę wody, bo i na to pan doktor pozwolił. No i się zaczeło. W ciągu nocy trzy razy wmioty, poganiane przez załatwianie się wodą. Dziś na wieczór mamy wyznaczoną wizytę u weterynarza.
Czy ktoś miał podobne przejścia? Czy mamy jakieś realne szanse uratowania pupila czy czeka nas kolejne rozstanie? :<