Olejem łososiowym pogardziła, pastę wsadzam jej palcem do paszczęki więc mam pewność, że tą porcję witamin zje. Ale saszetki i puszki, które kupiłam? Patrzy na nie z pogardą mimo, że wzięłam takie smaki jakie ona lubi. Na animondę się wypieła. Ma być felix i koniec!
Mi już ręce opadają. Człowiek chce dobrze, nadwyręża portfel, kupuje smakowitości, a tutaj taka donna sobie wybrzydza, bo to nie felix.
Co robić? Nie mam zamiaru wyrzucać karmy, chciałabym aby ją zjadła.


