Odkad przygarnelam moje kociaki zawsze tu zagladalam ale pierwszy raz tez pisze.
po krotce moja historia jest taka : mieszkam w ekwadorze (am. pld) ale okrucienstwo jest obecne w kazdym zakatku polkuli : ( Znalezlismy 4 kotki paru dniowe w PLASTIKOWEJ torebce na sloncu ... w dodatku na brzeku rzeki! . jednek kociak niestety zdechl od razu a 3 zosraly z nami. karmilismy je i odchuchalismy. mielismy im znalezdz dom ale.... one znalazly do u nas

Obecnie maja juz 9 miesiecy. Odkad skakaly juz same zawsze spaly z nami w lozku : bolon zawsze na mojej poduszcze masujac mi gowe i robiac afro;) i tak samo siada za mna na kanapie gdy wrcam z pracy. wszystko bylo ok ale od ok 3 tygodniu zaczela sie u mnie pojawiac alergia ktora tej nocy juz siegnela szczytu : kichanie , lzawienie oczu, katar taki ze wstawalam pare razy w nocy.
co robic???? boje sie ze lekarz powie mi : oddac koty

po pierwsze napewno musimy je wywalic z sypialni, prawda?:( jakies lozeczko kupie moze chociaz maja pelno "swoich"miejsc w domu. i problemem jest to ze nei daja sie szczotkowac! drapia i uciekaja..
pomocy!