
Myślałam na początku, że kot będzie na 100 % do oddania, jednak zdążyłam się z nim zżyć i w ogóle jest fajny, chociaż jeszcze nie odpicowany. Chciałabym go zatrzymać, tylko jest jeden problem, bez którego nie będę mogła tego zrobić. Jak każdemu zdarza mi się wyjeżdżać, potrzebuję odpowiedzialnej osoby, która zajmie się tym brzdącem w trakcie mojej nieobecności - np. weźmie go i tymczasowo dołączy do swojego kota/kotów. Moje nieobecności nie są częste, ani nie są długie. W ciągu roku wychodzi kilka 2-3 dniowych wyjazdów i jakiś jeden dłuższy np. wakacyjny (1-2 tygodnie).
Oczywiście oferuję pomoc wymienną, czyli ja zajęłabym się kotem/kotami osoby, która jest chętna na taką wymianę. no i wiadomo, ze finansowo też bym pokryła wszelkie koszty.
Jest u mnie jeszcze drugi kocur Krzysio (7 lat), który trafił do mnie z Palucha. Ten ma zapewnioną opiekę w razie mojej nieobecności - zżył się już z kotami i przyzwyczaił z wzajemnością do dużego psa u moich rodziców. Pies jest generalnie pozytywnie nastawiony, ale nieokrzesany i nieświadomy swojej siły, a kociak taki malutki, ze na pewno niegotowy w tej chwili na takie spotkania. Więc tego małego nie mogę narazie na to narażać, ani wymagać od moich rodziców doglądania relacji takiego malucha z psem bokserem, to było by dla nich zbyt stresujące i angażujące. Wiem, ze nie mają na coś takiego ani czasu ani siły ani ochoty.
Powiem tak, bardzo chciałabym zostawić tego malucha u siebie, ale nie mam obecnie osoby, której mogłabym ze spokojem ducha go zostawić na czas wyjazdu. Z drugiej strony jest też osoba, która jest chętna wziąć kotka na stałe. I tu jest mój dylemat, bo albo go zostawię i przez najbliższe conajmniej pół roku nigdzie nie wyjadę, albo muszę z ciężkim sercem oddać malucha

Może ktoś z Was? Może macie kogoś sprawdzonego do polecenia? Bo boję się tych różnych niesprawdzonych hoteli dla kotów.
W grę wchodzi wymiana z kimś z Warszawy lub najbliższych jej okolic.