Ulka18 pisze:Wolontariusze byli u 3 wetow, dwoch w Mielcu i u 3-go w Rzeszowie. Kotka zostala zabrana ze schroniska, gdzie nie miala zadnej opieki, przebywala w lecznicy u weta nr 2 w Mielcu, ktory ja zawiozl do Rzeszowa do weta nr 3. Tam zostaly zrobione dodatkowe badania, z ktorych wyszlo, ze kotka ma uszkodzony nie tylko kregoslup i miednice, ale uklad pokarmowy. Szanse na udana operacje kregoslupa byly niewielkie.
CO MIELISMY ZROBIC?
Nikt sie jakos od soboty mimo apeli i prosb nie rwal z pomoca. Nie bylo ani DT, ani DS, ani szans na wyleczenie. Miala cierpiec w schronisku? To podkarpacie, nie Wawa, gdzie kliniki i gabinety weterynaryjne sa co krok. W przeciwienstwie do schroniska, wolontariusze zrobili wszystko, żeby kocinie pomóc. I wszyscy po tej smierci koteczki cierpimy i jest nam żal, że nie udało się jej pomóc jakbysmy chcieli.
Ja jeszcze tylko chciałam dodać, że chyba mało kto sobie tu wyobraża jakie warunki panują w naszym schronisku. To kompletna rozsypująca się ruina pozostawiona w spadku przez MTOZ, miejsce, które na dobrą sprawę powinno zostać zrównana z ziemią i wybudowane od nowa. Warunki sanitarne i opieka "bardzo sprzyjające" higienie po zabiegu i rehabilitacji. Wy nie macie bladego pojęcia i tym jak to wygląda. Jest tyle próśb o pomoc i żadnego specjalnego odzewu. Możecie pomóc, jak to dla Was takie łatwe i oczywiste w stworzeniu lepszych warunków. Ale łatwiej utyskiwać
Wolontariuszy w tym wszystkiemu jest jak na lekarstwo, jak się wejdzie do schroniska, to nie wiadomo w co ręce włożyć i brak dosłownie wszystkiego. Gdzie Wasze dobre serca? O ironio..... Apele w sprawie naszego schroniska były nie od niedzieli a wystarczająco długo żeby poruszyć Waszą wyobraźnię .
Inne zwierzaki żyją i wciąż czekają na każdą pomoc Tu jest Podkarpacie , tu się żyje za 1000 z hakiem i jeszcze z tego się dokłada do wszystkiego z własnych środków...
ulvhedinn pisze:Mavi, właśnie, że nie dam spokoju.
Życze powodzenia, mam tylko nadzieję, ze jak już otrzymasz satysfakcjonujące odpowiedzi, to nie omieszkasz .
A wiesz, że owszem, był ktoś kto by ją może wziął ?? I jest równie wściekły jak ja.......
Dziwnym trafem takie "może " najczęściej pojawia się gdy się okazuje, ze już nie można.
Ale dobrze wiedzieć, przy następnym ciężkim przypadku poprosimy Cię z miejsca o zabranie zwierzęcia do siebie. Jak to pięknie, gdy nagle przy takiej okazji ktoś buduje wokół siebie otoczkę osoby
"być może" chętnej do działania.
"
Może " zechcesz pomóc innym naszym zwierzakom z równą determinacją?
"Może" będziesz miała chęć, albo ten "
ktoś""
może"zechce pomóc
Wybacz ale
"może", to trochę za mało...zwłaszcza po fakcie... :/
To tyle, dalszą dyskusję uważam za bezsensowną