» Śro mar 07, 2012 14:44
Re: Szansa - nerki... Niewiele nam czasu zostało :-(.
Dzisiaj odstawiamy leczenie antybiotykiem. Długo rozmawiałam dzisiaj z naszą Panią Weterynarz i choć nie da się określić tego na 100%, to może to kici dać parę dni komfortu więcej.
To, że ona z takimi wynikami jeszcze je, świadczy najlepiej o tym, ile jest w niej jeszcze siły do życia, chociaż o każdy kęs muszę ją ładnie poprosić. W pyszczku zrobiły się już nadżerki od tego szalonego poziomu mocznika, więc to jeszcze jej dodatkowo przeszkadza. Ale siedzimy sobie razem, ja jej drobię na malutkie kawałki gotowanego indyka i kładę przed nią po kawałeczku, a ona sobie powolutku to zjada. Boli ją, więc często kawałki jej z tego pyszczka wypadają, ale wtedy podaję jej taką drobinkę jeszcze raz i jakoś to idzie.
Znowu schudła, ale już nie tak dużo, jest ciągle odwodniona, mimo tych wszystkich kroplówek. I już chyba z osłabienia nie bardzo trzyma mocz, więc nie wpuszczamy jej już do sypialni, zresztą ona już i tak woli spać sama, na spokojnie. Ma "swój" fotel i tam ją zawsze można znaleźć.
Nasza Pani Weterynarz dokładnie wytłumaczyła mi dzisiaj, jak wygląda i na czym polega eutanazja, już raczej kici nie będziemy więcej brać do gabinetu, bo już nie bardzo jest więcej co podać, a gdy przestanie jeść na dobre, umówiliśmy się na wizytę domową, żeby jej już nie dodawać stresu więcej.
Bardzo się Szansie podoba wiosna, siedzi teraz na balkonie, grzeje się w słońcu. Nawet udało jej się wskoczyć na balustradę, mimo że nieraz ma problemy nawet z wchodzeniem na kolana. Jakby tak na nią popatrzeć, to trudno uwierzyć, że już się o jej życiu mówi w dniach, a nie w tygodniach. Bardzo kochany ten nasz zwierz.
"Wykuj własny szlak przez kraj dziki i surowy..."