Witam,
Na forum jestem nowa, choć od dawna śledzę i korzystam z tutejszych forum.
Piszę, ponieważ moja kicia dość dziwnie się zachowuje. Kicia ma jakieś 2 lata (mam też kotka, który jest rok młodszy). Generalnie kotka jest bardzo towarzyszka, uwielbia towarzystwo ludzi i w domu jest (a w zasadzie była bardzo spokojna).
Jakiś czas temu (w październiku) zatrułam się bardzo poważnie i zemdlałam, obudził mnie odgłos jaki wydawała z siebie kotka, coś na kształt wrzeszczenia. Skończyło się tak, że wylądowałam w szpitalu,a po powrocie kicia nie odstępowała mnie na krok przez kolejne 2 dni... Piszę o tym, ponieważ mam wrażenie, że to wydarzenie rzutuje na jej obecne zachowanie (oczywiście jeśli macie inne teorie, to jestem otwarta na uwagi).
Jakieś 2 miesiące temu, wychodząc z pokoju potknęłam się (ale się nie przewróciłam). Niestety kicia zareagowała wrzeszczeniem (tak jak wtedy kiedy zemdlałam). Chodziła za mną i wydawała ten okropny odgłos (nie atakowała mnie). Nie wiedziałam co robić, więc mówiłam do niej coś cały czas, aż w końcu się uspokoiła, ale przez cały dzień bacznie mnie obserwowała i obwąchiwała.
Dzisiaj, gdy zmieniałam jej żwirek, wstałam dość gwałtownie i sytuacja się powtórzyła. Nie ukrywam, że przestraszyłam się, że będzie mnie chciała zaatakować (trzymałam reklamówkę ze żwirkiem, chyba niepotrzebnie skierowałam ją w stronę kota, bo ją rozdarła; mnie nie zaatakowała) stałam w łazience, więc zamknęłam drzwi, gdy otworzyłam kotka była dość spokojna, zaczęła miałczeć przepraszająco i ocierać się. Potem znów kilka razy mnie obwąchała.
Nie wiem co mam robić, boję się, że sytuacja powtórzy się albo że kicia mnie zaatakuje. Nie wiem czy fakt, że pare miesięcy temu zemdlałam ma jakieś znaczenie, ale wydaje mi się, że tak. Czytałam na forum o przypadkach Dalii i tej osoby, która zdecydowała się na zabieg usunięcia pazurków i pomyślałam, że chyba najlepiej będzie zacząć od konsultacji z behawiorystą, stąd też umówiłam się na jutro na konsultację.
Byłabym wdzięczna za wszelkie porady na temat tego jak postępować z kotką, być może robię coś źle. Dodam, że po kilku wizytach u weta ma wpisane w papierach, że jest bardzo agresywna (oczywiście tylko u weta, w domu zazwyczaj jest bardzo towarzyska, choć muszę przyznać, że nie lubi dzieci i na początku była dość agresywna gdy przynieśliśmy Leona, ale teraz bardzo się lubią).