Ciekawi mnie fenomen interpretowania kociej mowy, w sumie niewiele wiedząc intuicyjnie słyszę w tym co Bandzioch do mnie gruchomiauczskrzeczogada to, co chce mi powiedzieć. I jestem ciekawy, czy to nasza nadinterpretacja, czy faktycznie tak jak koty rozumieją nas po intonacji głosu, tak i my jesteśmy w stanie do pewnego stopnia je zrozumieć (a właściwie, jak mi się wydaje - całkiem nieźle).
Ja wymiękam jak Bandzioch robi "pac" na ziemię jak tylko mnie zobaczy

i trzeba przysiąść i pomasować brzuszek (uwielbia być głaskany po brzuchu, często się wywraca na plecy i grucha żeby go głaskać). A ostatnio mój chłopak wziął zabawkę kocią, tą za którą ze mną potrafi godzinę latać (ledwo dyszy, jęzor wywalony a on dalej chce) i próbował się z nim bawić - kot spojrzał na mojego faceta, i nawet nie spojrzał na zabawkę, tylko miałknął z wyrzutem jakby chciał mu powiedzieć "nie umiesz"
