
Znajoma mojej koleżanki była dziś na spacerze z rocznym psem w okolicy ul Bieżanowskiej, pies został spuszczony ze smyczy ( nie wiem dokladnie gdzie). Godzinę później dostał slinotoku, plam i zsiniał. Mimo natychmiast udzielonej pomocy nie udało sie go uratować, stwierdzono zatrucie pestycydami.
Niepokojące jest to, że stało się to w środku miasta, gdzie spuszcza się psy, koty pewnie też wychodzą , bo tam sa domy jednorodzinne.
O ile za miastem, na terenach intensywnej uprawy można się czegos takiego spodziewać, to w mieście wydaje się, że jest pod tym względem bezpiecznie. Wydaje się.
