niestety mam kota z taką samą przypadłościa

samo falowanie skóry nie jest takie nagorsze. najgorsze są "ataki"... wczoraj Stasiu, po wizycie u weterynarza- leczymy chorą krtań, miał kilka ataków przerywanych względnym spokojem- dopiero w nocy uspokoił się na tyle, aby zasnąć.. pierwszy raz widziałam go w aż tak złym stanie- sierść mocno falowała na kuperku i on cały czas siadał, biegał jak oszalały, sapał, wylizywał futerko, nie dawał się dotknąć... dziś poprosze weta o coś uspokajającego. wiem, ze każda wizyta u weterynarza to dla niego straszna trauma, ale nigdy nie widziałam, aż takiego szału
