
vet nie założył żadnych szwów, powiedział, że robi to przez tak małe nacięcie, że nie trzeba szyć. Dał nam też kołnierz. I tu problem niejaki-mój pupil nijak nie daje sobie tego założyć, a jak już się udaje to radzi sobie z tym ustrojstwem mniej więcej w minutę-pewnie mam złą obróżkę, ale np. na tasiemkę jakoś boję mu się wiązać


I jeszcze jedno-pod ogonem to wygląda wszystko prawie tak jak było-rozumiem, że to normalna opuchlizna? Wiem, że te pytania są banalne pewnie, ale ostatni raz kastrowałam kota 15 lat temu i zapomniałam jak to jest
