Opiszę pewną historię, może da Ci do myślenia.
Zadzwoniła zupełnie nieznana mi osoba z prosba o pomoc. Znalazla namiar na mnie gdzieś w necie. Zaadoptowała kota, dorosłego kocura neva masquerade i przerażona była jego agresją i nieufnością.
Porozmawialyśmy, ustalilyśmy plan gry i co naważniejsze
poprosiłam o czas i cierpliwość dla kota. Błagałam ja o danie kotu szansy.
Dzwoniła na początku często zdając relację z minimalnych postepów kota. Jej głos nie brzmial optymistycznie. Zawsze prosiłam o czas i cierpliwość.
Potem, jak kocur jej zaufał, stał się - na swoje możliwości - ufny i przymilny,
a do tego doszedł po roku, dzwoni już tylko raz do roku, złożyć życzenia świateczne. I pozachwycać się jakiego ma fajnego kota.

Nie można rezygnowac, "spisywac kota na straty" - zwierzak to czuje. Trzeba cierpliwie i z miłością pracować z kotem. Małymi kroczkami.
Z Twoich słów przebija zniecierpliwienie i rozgoryczenie z powodu kupna "bubla". Fakt, kociak z hodowli nie powinien tak się zachowywać ale czy to powód do złości na zwierzaka?
Coś jest nie tak że kociak tak długo sie oswaja. Przeanalizuj zachowanie domowników, może jest coś co nie pozwala małemu dojsc do równowagi psychicznej. Kociak "po przejsciach" moze potrzebowac dużo dłuższego czasu na powrót do równowagi.