Na początku chciałabym serdecznie przywitać się ze wszystkimi miłośnikami kotów. Piszę bo mam pełno obaw i byłabym wdzięczna za jakieś nakierowanie choćby na artykuły na ten temat - szukam i czytam, ale może ktoś mi pokaże coś nowego.
Mam w domu kocurka, ma około 8 miesięcy i niedawno został wykastrowany. Był prezentem od TŻta, wzięty ze wsi, miał wtedy 4 tygodnie ale właścicielka upierała się aby już go zabrać. Żywi się BARFEM, nie wypuszczamy go, jest strasznie rozpieszczony, w domu to on ustala zasady. Kocurek panikuje - nie można go nawet na chwilę zamknąć w innym pokoju bo płacze, gdy był kastrowany to wrócił do nas z poranionym noskiem bo tak chciał wyjść z klatki u weterynarza. W domu oczywiście szaleje, rozwala, atakuje wszystko co się rusza i uwielbia wodę.
Z innym kotkiem miał kontakt raz - na święta TŻ musiał dostarczyć również rudego dachowca dla swojej rodziny, więc kotki miały te kilka dni razem. Tymczasowy kocurek był młodszy - miał około 2 miesiące i gonił z agresją naszego po kątach. Nasz kot był strasznie obrażony, że takiego demona mu przynieśliśmy do domu. Poza tym koteczki ogląda przez szyby okien i jest żywo zainteresowany. Ogólnie obraża się strasznie np. gdy któreś z nas wyjedzie na kilka dni.
Jutro trafi do nas 3letnia, kastrowana koteczka która musi zmienić dom (właścicielce serce się kraje ale nie ma wyboru). Wiem, że dojście do akceptacji tej dwójki może trwać długo, ale jest to możliwe i myślę, że damy sobie radę, ale...
Chyba potrzebuję pomocy, bo patrząc na tego naszego gałgana i to jak przeżywa dwudniowe rozstania to co dopiero zrobi 3 razy starsza kociczka z rozpaczy. Chciałabym maksymalnie jakoś pocieszyć dziewuszkę, zminimalizować jej ból. Ogólnie o kotach miałam zawsze takie zdane, że im się właściciela nie zmienia. Przejrzałam jednak forum i widzę, że wiele jest dorosłych kotków szukających domu, więc musicie jakoś sobie dawać radę.
W dodatku jeszcze nasz kawaler - jak to zrobić, aby nie czuł się zazdrosny. Myślę, że jest naprawdę wrażliwym kotem.