Nie tylko myślałam o szelkach i smyczy, ale i próbowałam - nic z tego

. Myślę, że w kwestii wychodzenia z domu trzeba rozróżnić jednak dwa typy kotów: te, które wychodzą od zawsze, od małego i te, które część życia spędziły w domu i dopiero zaczynają wychodzić np do ogródka. Mam wrażenie, że o ile ta pierwsza grupa faktycznie urządza sobie dalsze wycieczki, o tyle druga nie oddala się raczej od domu. Zresztą badania tego dowodzą - koty domowe oddalają się średnio o 0,3 km2.
Powiększenie terytorium w domu zostało właśnie niedawno powiększone - przeprowadziliśmy się, zwierzaki mają do dyspozycji 70 metrów. Na razie mają co prawda tylko dwie szafy do skakania (no i oczywiście swój koci stojak), ale w tej chwili inaczej tego nie zorganizujemy. Mają za to sporo kartonów, do których oczywiście uwielbiają wchodzić.
Pomysł z butelką i suchą karmą faktycznie ma szanse powodzenia, jutro spróbuję (choć już teraz widzę to spojrzenie mojego kota "chyba żartujesz"). Zabawki szybko go nudzą i często bierze sobie rzeczy nieprzeznaczone do zabawy (uwielbia np. nosić w zębach i gryźć ołówki).
A jeżeli chodzi o stare koty wychodzące - moja ciotka miała pięć kotów, jeden nie chciał wychodzić z domu, tylko na balkon, reszta wychodziła. Wszystkie dożyły późnej starości

. Wiem, że to nie reguła, ale na pewno też nie wyjątek.