Zapewne temat ten wielokrotnie był już wałkowany na tym forum, ale pewnie nic nie zaszkodzi jeśli opiszę swój problem.
Może zacznę od początku

Półtora roku temu przygarnęłam wraz z siostrą piękną czarną kotkę. Miała wtedy około 3 miesięcy. Jest to kot dosyć dziwny i specyficzny. Z zasady nie toleruje nic oraz nikogo oprócz siebie. Czasem tylko jak ma dobry dzień to przyjdzie się popieścić. Niemniej jednak jest kochana. Wabi się Zuzia:)
Niecałe dwa tygodnie moja siostra przyprowadziła do domu drugiego kotka. Kocurek ma około 3 miesięcy, nazwałyśmy go Filip.
Problem mój polega na tym, że Zuzia nie chce go zaakceptować.
Z początku wyprowadziła się z domu ( jest to kotka wychodząca) i nie chciała przychodzić nawet na posiłki, trzeba jej było zanosić przed dom miskę z wodą i karmą. Trwało to około 3 dni, ale czasem podstępem zabierałam ją z dworu i przyprowadzałam do domu. Wtedy dopiero się działo. Piski, wrzaski, lament, jakby ktoś kota żywcem ze skóry obdzierał. Bała się panicznie małego Filipka. Syczała na niego i prychała, no i oczywiście uciekała i chowała się gdzie tylko była w stanie się wcisnąć. Dziś już jest lepiej. Zdarza się, że sama przychodzi do domu aby coś zjeść, jednak dalej małego nie toleruje.
Zaczęłam im dawać jedzenie do wspólnej miski, czasem Zuzia je razem z Filipkiem ale między kęsami warczy na niego. Mały jak to małe kocie chce się bawić i goni ją od czasu do czasu no i oczywiście łazi za nią wszędzie. A ona non stop na niego prycha.
Od pary dni Zuzia postanowiła sypiać w domu. Jako, że z od początku Zuzia spała z siostrą wlazła do jej łóżka jak gdyby nigdy nic. Filip przez parę początkowych dni spał ze mną. W momencie jak zauważył, gdzie Zuzia idzie spać podąża jej śladem, ona fuka na niego i syczy, ale już nie schodzi z łóżka, tylko obraca się i idzie spać.
Wczoraj jak miały popołudniową drzemkę położyłam ich wspólnie obok siebie, oczywiście cały czas głaskałam Zuzię. Zuzia zaczęła nawet mruczeć. Więc położyłam małego obok jej pyszczka. Ta tylko troszkę go obwąchała, pofukała i poszła spać dalej, lecz w momencie gdy się obudziła zaczęła na niego warczeć i uciekła. Dziś sytuacja była podobna, położyłam ich razem. Zuzia nawet zaczęła go myć. Umyła mu łebek i troszkę szyi. Oczywiście co chwilę warczała. Moja radość była nie do opisania jak zobaczyłam taki piękny obrazek myjących się wzajemnie kotków. Oczywiście trwało to do momentu, aż Zuzia się nie obudziła i znów zaczęła na niego warczeć.
Więc teraz nie wiem co mam robić... czy ona się przyzwyczai do małego czy cały czas będzie na niego warczeć i obrażać się na wszystkich innych.
Niby mały postęp jest, że już czasem jedzą ze wspólnej miski i nawet śpią razem... ale siostra powiedziała, że jeśli w ciągu dwóch następnych tygodni się pokochają to dla Filipka poszukamy nowego domu...
Co mam robić... poradźcie mi coś....
P.S przepraszam za tak chaotyczne opisanie mojego problemu
