Witam,
nazywam się Malwina i korzystam pierwszy raz z tego forum jako osoba pisząca, jednak często tu czytam. Piszę dlatego, że chciałabym abyście się podzieliły ze mną swoim doświadczeniem. Być może już kogoś z was coś podobnego spotkało. Mianowicie chodzi o mojego kotka

. Jest on bardzo żywym i posłusznym zwierzakiem, członkiem rodziny. Odkąd jest u nas nauczył się, że około 3 razy dziennie wychodzi na dwór, był bardzo szczęśliwy z tego powodu. Jednak okazuję się, że nie może być wszystko takie piękne. Ostatnio jak zwykle zeszłam po swojego kotka na dół, przyszedł, ale jakiś inny niż zwykle. Szybko zauważyłam że coś jest nie tak... Ogon tarzał mu się po ziemi i utykał

. Kiedy obserwowałam go w domu był bardzo obolały i nkiedy dotykałam go w okolicach ogona lub odbytu to miałczał,żebym go nie ruszała. Poszliśmy dziś do lekarza. Lekarz powiedział, że to już nie pierewszy kot i prawdopodobnie na moim osiedlu ktoś sobe urządza zabawę znęcając się nad kotami. Lekarz powiedział, że najprawdopodobniej ktoś go złapał za ogon i to tak felernie przy samym tyłku że ponadrywał mu ścięgna i nerwy...

Mój kotek ma bezwładny ogon ledwo co chodzi i nie trzymają mu zwieracze. Mamy z nim jeździć codziennie do lekarza na odciąganie moczu i lekarz dał mu zastrzyk i kazał czekać...Moim zdaniem powinna być jakaś operaacja czy coś

.. Nie mogę się opanować, w dodatku jestem na studiach i go nie widzę i nie mogę się opiekować. Błagam napiszcie czy spotkałyście się z takim przypadkiem. Jakie były konsekwencje? A tak na marginesie jak bym dorwała tego potwora to bym go chyba rozszarpała jak tak można...

(