Kotka jest przebadana wzdłuż i wszerz - kilka razy w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, wyniki krwi i moczu ma idealne, usg nerek i pęcherza nie pokazuje niczego niepokojącego, kupy są bardzo ładne, odrobaczana jest regularnie. Ma apetyt, przychodzi na pieszczoty, śpi ze mną, jak dawniej.
Nie przestałam się kotami interesować, kiedy urodziłam dziecko, nie straciły żadnych praw, spały i śpią z małą w łożeczku, śpią też z nami, kiedy chcą, nie są zamykane, izolowane, straszone, nic z tych rzeczy, zresztą dwa zachowuja się zupełnie normalnie, tylko Bambi nie. Dziecko jest w stosunku do kotów miłe i delikatne, żadnych hadkorów, po prostu koegzystują sobie zgodnie, czasami jedzą czy piją z tych samych naczyń

Próbowałam już i prośbą i groźbą i lekami. Była dwa razy przeleczona na wszelki wypadek antybiotykiem, w kierunku zapalenia pęcherza, dostawała psychotropy, chodziła w obróżce Feliway, Feliway włączony był w kontakcie, sprejowałam miejsca, w których sika najcześciej Feliwayem, żadnej poprawy. Wsadzałam ją do kuwety, głaskałam, dawałam jej ulubione paszteciki Whiskasa, kiedy załatwiła się w kuwecie. Wstawiłam kuwetę na próbę z powrotem do łazienki, tam gdzie stała przed remontem, eksperymentowałam ze żwirkami, zdjęłam górę kuwety, żeby była otwarta, nic nie działa, nic...
Zabrakło mi pomysłów. To zaczęło się prawie dwa lata temu i już właściwie nie mamy mieszkania, tylko koci kibel. Co jeszcze mogę zrobić, jestem bliska szukania jej domu wychodzącego, chociaż nie wiem, czy ona się do takiego nadaje. Poza tym nie chcę jej oddawać, ale chwilami naprawdę wymiękam.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Z góry dziękuję.