Przede wszystkim chciałabym się przywitać jako, że po raz pierwszy korzystam z forum i mam nadzieję, że do właściwego pokoju podpinam swój wątek. Jak w temacie- kilka dni temu kotka oddana teściowej pod opiekę na czas wakacyjnego wyjazdu wypadała z pierwszego piętra. Od tego czasu prowadzone są intensywne poszukiwania, ale niestety na wyjątkowo niewdzięcznym rejonie przyszło jej się zgubić- okolica w pewnym sensie dopiero się rozwija i oprócz prywatnych posesji otoczonych płotami cała masa krzaków i wysokich traw, których nie sposób przeczesać. I do tego wszędzie koty, koty, koty. Pupilek ma 3 lata, jest wysterylizowany i często korzystał z gościnności teściowej, ale nie zna terenu, bo nigdy nie był na zewnątrz. Poszukiwania prowadzone dniem i nocą, ogłoszenia rozwieszone, tubylcy uświadomieni (nagroda w wysokości 1000zł pozwoli im tą informacje dłużej zachować w pamięci)- co jeszcze możemy zrobić? Ktoś podsunął mi pomysł, żeby tutaj zaistnieć i nie ukrywam, iż cudze rady i historie mogłyby się okazać pomocne, nawet gdyby tylko dodawały otuchy.
A teraz troszkę konkretów, bo być może przeczyta ten post osoba z mojego miasta: kotka jest czarnym dachowcem, ma siwe włoski w uszach, biały krawacik i żółto-zielone oczy, na imię ma Bu, a zaginęła na Bytkowie przy ul. Watoły.