seidhee pisze:casica pisze:edit: w kwestii pseudo hodowli, kto jest większym przyczynkiem dla ich istnienia, czy:
- niewielka w skali kraju grupa osób, które wykupują od pseudo zwierzęta
- przeciętny Kowalski, który ogląda w gazecie, albo na allegro ogłoszenia - sprzedam tanio ślicznego kotka po rodowodowych rodzicach
Tu masz rację o tyle, że osób "uświadomionych" ale wykupujących koty jest zapewne niewiele. ALE trzeba wziąć pod uwagę, że metoda "na litość" też jest całkiem powszechna u pseudo. W dyskusjach na ten temat na innych forach spotkałam się z argumentem "kupiłam moją kicię, bo taka była biedna, maleńka i chora, tak strasznie mi było jej żal" - motywacja owszem inna niż u większości klientów pseudo, ale efekt ten sam: interes się kręci.
Moim zdaniem bez stosownych ograniczeń interes ma szansę się kręcić w nieskończoność. Bo największą grupą utrzymującą "pseudo" są przeciętni ludzie. Oni nie znaja hasła r=r, bo skąd je mają znać? Chcą kota, widzą ogłoszenie, jest taniej niż w hodowli, kupują. I to na takich klientów, w większości, są nastawione pseudohodowle, to dzieki nim kręci się interesik. problem w tym, że do takich akurat ludzi trudno dotrzeć, bo jak?
Z litości to ja mam 4 koty, wcale nie z pseudohodowli

Tylko piąty jest nie z litości, ale z hodowli. No i Dracul był planowany (z wpadki, bo wówczas jeszcze nie sterylizowano kotek).
I rozumiem, że można się z litości zgodzić na wykup bo kotka taka biedna.
I oczywiście, uważam, że wspieranie pseudo poprzez wykup jest złem. Ale dla tego jednego kota już złem nie jest, przeciwnie. Dlatego nie jestem w stanie grzmieć z ambony, że ktoś wykupując kota zrobił coś złego. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji, ja nie wiem jakbym się zachowała gdyby na mojej drodze stanął pseudo i jakiś nieszczęsny kot.
Inna sprawa, że wg mnie, kot, który trafił nagle do schroniska ze szczęśliwego domu, wcale nie jest w mniejszej potrzebie niż kot w pseudo. I takich kotów mnie osobiście najbardziej żal, wypieszczonych, domowych, często starszych.
seidhee pisze:casica pisze:no i w końcu - brak stosownych przepisów ograniczających ilość hodowli, a co za tym idzie zakaz beztroskiego rozmnażania kotów?
Bez "pracy u podstaw" czyli edukowania społeczeństwa, takie przepisy nie mają szans zaistnieć. Wcale nie dlatego, że hodowcy stanowią potężne lobby dbające o swój interes, tylko dlatego, że przeciętny człowiek reaguje oburzeniem na propozycję kastracji swojego zwierzęcia a już zwłaszcza "rasowego". Nie raz przeczytałam, że jestem rasistką i faszystką i że rasowe zwierzęta uważam za lepsze od kundelków i dachowców

I z tym się zgodzę, tylko gdzie tych ludzi chcesz edukować? Jak?
Przykład.
Nie lubię wystaw, mało mnie obchodzą, ale czasem zdarza mi się być. To też powinny być miejsca edukacji, nie są.
Bo jak mam odbierać (jako kociara) sprzedaż kociąt byle jak, byle komu, bez zadawania sobie najmniejszego trudu sprawdzenia przyszlego domu? Tak robią hodowcy, nie pseudo. Ja kociaka z piwnicy nigdy tak nie wydałam, bez wiedzy o tym gdzie i jak będzie żył. Sami więc traktują swoje kocięta jak zwykły towar. Czego ci ludzie uczą nabywców swoich cennych podobno kociąt? To chyba nie jest edukacja?
Czemu później człowieka obserwującego zjawisko ma razić pseudo?
Czemu ma się wzdragać przed kupnem kociaka skoro wiele hodowli wygląda gorzej niż pseudo hodowle, bo widać, że to bezduszne fabryki zwierząt? Czemu ma się wzdragać, skoro z wielu hodowli można kupić zwierzę chore?
Edukacja na forum jest bardzo ograniczona, w sensie możliwości dotarcia do potencjalnych klientów pseudo. Forum to naprawdę mały wycinek kociego świata. Znam wielu kociarzy, którzy nigdy nie słyszeli o forum miau. I ja bym tu pewnie nie trafiła gdyby nie poszukiwanie informacji o pnn, gdy zachorował mój kot. A koty mam od zawsze.