Od razu na wstępie powiem, że kotka jedzie w tej chwili z mamą do weterynarza. Była dzisiaj sterylizowana i weterynarz nie dał nam kaftana co od razu nas przeraziło, no bo jak mamy ją upilnować, żeby się nie lizała i nie ściągała szwów? Mama coś próbowała na prędce uszyć, ale ona wszystko ściągała pomimo otumanienia... Do tego zaczęła chodzić po mieszkaniu i zostawiać czerwone kropki... no i te okolice rany, ciągle czerwone, pomimo, że już kilka godzin od operacji minęło, więc mama w tej chwili pojechała spowrotem do weta. To chyba nie jest normalne po sterylizacji?? No i chyba trzeba jakoś zabezpieczyć ranę przed kotem na jakiś czas?? Profesjonalnie?? A nie tak na radź sobie sam?? U nas największym problemem jest to, że mieszkamy na głuchej wsi, no i sobota, ta pora...ten weterynarz najbliżej....do miasta 30km, a my nie mamy auta i to jest ciągle pomoc sąsiadów...No mama pojechała coś wskórać, ale generalnie chciałbym prosić o opinie, czy to my panikujemy w kwestii tej rany i ew. rady co do zabezpieczenia tego samemu...
Edit: I dodam, że niestety wyszła z tego sterylka aborcyjna, więc pewnie poważniejsza, bo kotka typowo wiejska, a myśmy ją zaadoptowali wraz z jednym kociakiem z poprzedniego miotu.