Odezwałam się dziś do panny, bo przyszła po prośbie, a mianowicie - co jeszcze może zrobić, żeby Perłę zachęcić do odwiedzenia klatki-łapki. Waleriana i przysmaki już testowane, ale zołza pamięta poprzednie łapanie, niestety. Toteż do wczoraj złapały się trzy inne koty - ale nie Perła. Poradziłam przyktucie klatki kocem i tuńczyka na zachętę - zobaczmy.
Wyjaśniła się prz okazji sprawa nowego kota. Otoż został - a właściwie została, bo to kotka - przyniesiona jako poszukiwana zguba. Kociczka jest młoda, miała obróżkę, ale strasznie zabiedzona, no i nikt jej nie szukał - więc została.
Trochę więc dzewczynie odpuściłąm, bo chyba dotarło do niej poczucie odpowiedzialności. Ona nie jest zła, naprawdę kocha koty, tylko zabrako jej wyobraźni. Teraz powinna już być mądrzejsza - szkoda, że kosztem Perełki

Edit: zapomniałam dodac, że Perła jest w okolicy widywana regularnie, dokarmiana, ale wieje przed każdym ludziem. Zaprzyjaźniła się za to z pewnym czarnym kocurkiem - na szczęście małych z tego nie będzie.